CED, LD, CD-i Etc.

Z Technique.pl
Wersja z dnia 10:24, 30 cze 2016 autorstwa Mtulo (dyskusja | edycje) (Utworzył nową stronę „ Czasem się tak dzieje, że z niewinnych dyskusji wyłania się jakiś temat, który przeradza się potem w tekst lub nawet cykl tekstów na stronie. Ostatnio z po...”)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj


Czasem się tak dzieje, że z niewinnych dyskusji wyłania się jakiś temat, który przeradza się potem w tekst lub nawet cykl tekstów na stronie. Ostatnio z powodu, którego już nie pamiętam, pojawił się temat zapisu obrazu na płytach. Zaczęliśmy się cofać pamięcią i okazało się, że aktualny temat piłki nożnej stał się pomocny, bowiem to w związku z nim zetknąłem się po raz pierwszy z pojęciem „płyty pamięci”. Wiąże się to z powtórkami podczas meczów piłkarskich. Jeśli dobrze pamiętam, to pierwsze Mistrzostwa Świata jakie oglądałem fragmentarycznie w TV to były te z roku 1966 w Anglii i nie przypominam sobie aby wówczas były powtórki. Zresztą gdyby były to dyskusja na temat problematycznej bramki z finałowego meczu NRF – Anglia nie trwałyby po dzień dzisiejszy. Z następnych Mistrzostw świata w roku 1970 widziałem tylko jeden mecz, ale za to finałowy (Brazylia Włochy) i na dodatek w kolorze…. i tam chyba powtórki już były. Tak czy inaczej w czasie gdy Górnik Zabrze toczył heroiczne boje z AS Roma, to chyba już wówczas w rogu ekranu migała magiczna literka R głównie po to, aby widzowie starszej daty mogli prawidłowo bilansować ilość zdobytych bramek i żółtych kartek (żartowałem żółtych kartek wtedy nie było) To właśnie wtedy pojawił się termin, który zapamiętałem czyli „odtwarzanie z płyty pamięci” jak mówił zwykle komentator. Potem była długa luka… aż pojawiły się wieści, że filmy są zapisywane na płytach. Tak jak w przypadku Yeti zostało to stwierdzone po śladach. Po prostu zdarzały się filmy na wszechobecnych wówczas kasetach VHS, gdzie ktoś niechlujnie pozostawił planszę nakazująca przełożenie płyty na drugą stronę. O ludziach, którzy przegrywali filmy na kasety chodziły jakieś legendy, ale ile w nich prawdy nikt tego nie wie. Pierwsze zetknięcie z tą technologia było oczywiście przypadkowe, ot ktoś przywiózł taki przedziwny sprzęt z Niemiec. Był to odtwarzacz marki Pioneer w systemie NTSC jednak na tyle już nowoczesny, że obsługiwał także płyty CD, a to oznaczało że może także obsługiwać filmy z dźwiękiem zapisanym cyfrowo. Sprzęt był wielki i ciężki szczelnie wypakowany „elektroniką” Dzięki silnej determinacji jednego z kolegów udało się go uruchomić dzięki sprowadzeniu instrukcji serwisowej i pilota. Sprzęt czas jakiś służył zdeterminowanemu koledze jako odtwarzacz CD, do lat 90 tych nie udało się zdobyć żadnej płyty LD. Na marginesie trzeba by, po sprawiedliwości, powiedzieć, że sprawca sukcesu, który przywiózł do Polski legendarny odtwarzacz Pioneera przywiózł także jedną płytę wizyjną. Tu jednak pojawił się problem nie do przejścia, ponieważ wspomniana płyta była płyta CED, a nie LD. CED oznaczało zapis pojemnościowy o zupełnie innej zasadzie działania. System ten jest tak wysoce egzotyczny, że nie udało mi się nawet usłyszeć plotki czy legendy że ktoś w Polsce ma takowy, nie wspominając o możliwości obejrzenia egzemplarza na żywo.

Wreszcie po jakimś czasie posiadacz Pioneera przestał go lubić głównie ze względu na gabaryty, a dziwny sprzęt trafił do mnie…. Na początku lat 90 udało mi się odwiedzić Japonię, na miejscu okazało się, że wszystko to, co bierzemy za sklepy z winylami, to sklepy z płytami LD. Rozpowszechnienie LD w Japonii było nieprawdopodobne, stanowiło też element tamtejszej kultury, bowiem nie byłoby barów karaoke bez płyt laserowych. Trudno sobie wyobrazić wyszukiwania utworów na jakiejkolwiek kasecie, a ponadto ulubione utwory np. „love me tender” po kilku miesiącach pewno po prostu przestałyby istnieć na taśmach. To m.in. stąd wzięła się tak wielka popularność LD w Cesarstwie. Także w Stanach Zjednoczonych płyty LD były bardzo popularne, aby się o tym przekonać wystarczy sięgnąć do katalogu dostępnych tytułów. Zasadniczym problemem w użytkowaniu LD w Polsce ( i pewnie w sporej liczbie krajów Europy) były dwa mankamenty. Po pierwsze uzyskanie innej niż oryginał wersji językowej, co zwłaszcza u nas w kraju, gdzie widz nawykł do beznamiętnego głosu lektora było nie do przeskoczenia. Po drugie duży asortyment płyt dostępny był w systemie NTSC (tym prawdziwym - 4.43 Mhz) a posiadaczy telewizorów radzących sobie z tym sposobem kodowania koloru mogło być, jak sądzę, co najwyżej 1%. Aby sprawdzić czy mój nowy „wielki” odtwarzacz czyta płyty wizyjne porosiłem udającego się do Japonii kolege o jakieś płyty z koncertami – z definicji nie wymagającymi tłumaczenia. Kolega spisał się na medal i tak trafiły do mnie dwie płyty z koncertami Milesa Davis – a wśród nich obecnie szeroko rozpowszechniony koncert z Montrealu. Nie trzeba było być ekspertem. że w porównaniu z VHS to skok jakościowy jest nieprawdopodobny… Wszystko to działo się na początku lat 90, a więc z grubsza mówiąc, w nowej rzeczywistości. Miałem wtedy okazję bywać dość często w Bruxeli, tam znalazłem w sklepie Sony odtwarzacz, który mógłby mnie w pełni satysfakcjonować czyli LD multisystem Pal/Ntsc. Po jakimś czasie udało mi się wejść w posiadanie takiego odtwarzacza. Pozostawała kwestia płyt… okazało się, że w bruxelskim sklepie sieci sklepów Fnac jest słownie jedna półka na której stoją takie dziwne wynalazki. Zacząłem regularnie odwiedzać to miejsce. Drugim miejscem pod tym względem znakomitym było lotnisko Schiphol w Amsterdamie. Miejsce to jako duży port przesiadkowy było, jeśli chodzi o strefę wolnocłową, wyraźnie sprofilowane pod kątem amerykańskich podróżnych, a to oznaczało sporą półkę płyt w NTSC. Tam też udało mi się zobaczyć na wlane oczy stacjonarną nagrywarkę CD marki Pioneer za okrągła cenę 2000 guldenów czyli około $ 1000, to jest jednak temat na oddzielny tekst. Przy następnej okazji w roku circa 1994 udało mi się zakupić w zasadzie pełen zestaw koncertów Jimi Hendrixa w firmowym sklepie Pioneera w Londynie. Musiałem tez z przyczyn, których wolałbym nie wspominać, zakupić nowy odtwarzacz także multisystem, tym razem marki Pioneer. Ponieważ technologia LD jest w zasadzie historyczna to ostatnie lata stał on całkiem bezczynnie, ale na potrzeby tego tekstu udało się skłonić go do współpracy…Mowa była do tej pory o zaangażowaniu Sony i Pioneera w technologie LD trzecią firmą, która podjęła temat był Philips. Idylla dobrego obrazu i dźwięku na jaką pozwalała wspomniana technologia nie trwała jednak wiecznie. Pewnego dnia podczas kolejnej wizyty w sklepie fnac zauważyłem zniknięcie półeczki z płytami LD cóż się wtedy okazało, przecież półeczki w takich miejscach nie mogą zostać puste. Na półce pojawił się odtwarzacz CD-i czyli przedziwne nowe dzieło Philipsa. W zamyśle miała to być technologia wielozadaniowa od gier i katalogów po filmy… Jakby się jednak temu przyjrzeć dokładnie to trzeba zauważyć, że oznaczało to definitywne odejście od analogowego zapisu obrazu na płycie. Rzecz jasna nowa technologia wcale nie oznaczała uzyskania lepszej jakości obrazu, ale trzeba sobie jednak przypomnieć że wkraczaliśmy w epokę gdzie rządzi hasło „będzie tylko trochę gorzej, ale za to dużo taniej”. CD-i okazały się sukcesem dyskusyjnym i na pewno krótkotrwałym za kulisami szykowala się bowiem do wejścia na scenę płyta DVD.