Wspomnienie o Chopinie
BRUDNOPIS
Chopin ver 1.0
Pierwsze spotkanie z Chopinem.
To było gdzieś na początku lat 70 tych. Polskich gramofonów stereofonicznych nie było wtedy w handlu, choć oficjalnie istniał już G600 i towarzyszący mu wzmacniacz W600. Rozsądne budżetowe rozwiązanie dla początkującego był tylko jedno - Supraphon ze wzmacniaczem i głośnikami. Swoją drogą może wrócimy kiedyś do tego cudu techniki… Zanim zacząłem go używać miałem klasyczne dzierżoniowskie radio, które było nie było potrafiło jednak odtwarzać trochę niskich tonów. Generalnie producenci monofonicznych radioodbiorników dbali o to i można było spotkać sporo dobrych rozwiązań. Pamiętam sporo takich przykładów, ale ograniczę się do dwu odbiorników które później już w latach 80- tych przeszły mi przez ręce. Pierwszy to stary lampowy Tandberg Huldra 3. Solidna obudowa drewniana była podzielona na dwie części, w jednej mieszkało radio z przecudna okrągłą skalą, a druga była po prostu kolumną głośnikową typu compact.
Zdjęcie pinterest Lub https://digitaltmuseum.no/011023074957/radio/media?slide=0
Drugi to także lampowy odbiornik Tesla Opera, bardzo już nowoczesny na miniaturowych lampach mini noval. W wielkiej obudowie samo radio zajmowało nie wiele miejsca, bo trzeba było zrobić miejsce na 10-calowy głośnik…
zdjęcia old radio cz
Tak czy inaczej stare radioodbiorniki miały swój urok w postaci dźwięku, który mógł się podobać i czterowatowe kolumny oparte o szerokopasmowy głośnik w otwartej obudowie jakie miał mój Supraphon, to jednak był w sensie brzmienia krok do tyłu.
Supraphon towarzyszył mi wiernie przez kilka lat, a ponieważ był sprzętem przenośnym to i obsługiwał trochę imprez Zbiegło się to w czasie z okolicznością początków mojego kolekcjonowana płyt.
Aby zdobyć zachodnie płyty odbywało się pielgrzymki po Warszawie, a potem także dalej, aby „pohandlować” z podobnymi zbieraczami. Pojechałem więc do jednego z nich w celu zakupienia jakiejś płyty już teraz dokładnie nie pamiętam co to było. Tłukłem się z godzinę tramwajem na Grochów. Kolega miał wówczas tytułowego Chopina… miał do niego podłączony jakiś gramofon, o ile pamiętam był to G500. Czar starego brzmienia wrócił i nie dawał mi spokoju. Dodatkowym atutem było to, że zarówno Chopin jak i G 500 były dostępne w sklepach ZURiT i to bez większego trudu. Chopin jak podejrzewam ze względu na dość wysoka cenę. Była też dostępna jego młodsza siostra Halka. Z tego, co pamiętam Halka kosztowała 6 700 zł.a Chopin okrągłe 10 000 zł. W chwili kupowania Chopina w sklepie była nawet chwila rozterki „może jednak Halka” ale sprzedawca szybko wywiódł o wyższości wzmacniacza tranzystorowego nad lampowym i sprawa stała się przesądzona. Wymiana byłaby nieekwiwalenta, bo jeden Chopin wymagałby dwu Chopinów… Gorzej, że Chopinów jeszcze wtedy nie było, więc sprawę musiało załatwić aż 10 Koperników.
Mój Chopin w eksploatacji.
Używałem Chopina lat kilka, ale po w sumie dość krótkim czasie zdrzemnęła się końcówka. Chopin sprzęt importowany więc umiał go naprawiać wyłącznie ZURiT na ul Szwoleżerów (o ile pamiętam). Tam fachowiec zapytał jedynie czy pali bezpieczniki i od razu rzekł: końcówka. Sprzęt był na gwarancji, ale i tak jego naprawa trwała przysłowiowy „ruski miesiąc”. Zawsze był też problem z odbiorem sygnału stereofonicznego, wiec zrezygnowałem szybko z tego przywileju. Nie do końca byłem też w stanie odkryć, że głównązaletą radia sąsprzedawane w komplecie kolumny. Mówiliśmy o nich kolumny od Chopina, choć część z nich miała naklejki Minimax 3 DT-132E. To one były głównym źródłem tego sukcesu. Równolegle istniały (nominalnie) w sprzedaży także inne Videotony, z których najpopularniejszy był model Brillant (dwudrożny z 10 calowym niskotonowym i wysokotonowym identycznym jak w tych „od Chopina”. Sądzę, że warto by było odświeżyć temat kolumn węgierskich, ale to już temat na kolejną bajkę… Pisze o Briliantach dlatego, że po jakimś czasie podłączyłem takowe do Chopina, co znacznie poprawiło brzmienie, no ale fizyka nie zezwala, aby mogło być inaczej…
Na następnym etapie a mogło to być jakieś 4-5 lat później Chopin poszedł w odstawkę robiąc miejsce dla mojego pierwszego zachodniego (czy może raczej północnego ? ) amplitunera Tandberga TR-200, który rzecz jasna zadebiutował na Briliantach. Zresztą same Brilianty w porównaniu z tanimi wersjami kolumn Goodmans czy Celestion jakie docierały do Polski miały oczywistą przewagę, ma się rozumieć w sensie naszych ówczesnych oczekiwań…
Videoton Minimax
Jakiś czas później byłem w Londynie. Trochę zwiedzałem sklepy „audiofilskie”, gdzie trzeba było umawiać się „na odsłuch”. Wtedy usłyszałem pierwszy raz legendarne kolumny Rodgers LS3/5A… Kontekst był dziwaczny kolumny stały na dużych „liniach transmisyjnych” IMF 80. Przy niskich poziomach dźwięku grały tak że miało się złudzenie, że to grają te wielkie IMF-y. Za to brzmienie odpowiedzialny był głośnik niskotonowy KEF B110 i niezwykła zwrotnica. Zresztą w oparciu o te same głośniki B110 + T27 Kef robił też wiele własnych kolumn min Kef Cresta, które udało mi się całkiem niedawno odrestaurować. Można było tez kupić zestaw Kef Kit - 1 zawierający te głośniki. Z drugiej strony LS3/5A były i są wykonywane przez różne firmy pod ich nazwą są jednak zawsze oparte na tych legendarnych Rogerach.
No dobra, ale co to ma wspólnego z naszym siermiężnym RWPG-owskim Chopinem ? Otóż jednak ma. Legendarne LS3/5A miały i mają wysoka cenę. Okazało się, że ich tania namiastką są Videotony Minimax II wówczas już w Anglii z tego właśnie powodu stosunkowo popularne i dostępne w popularnych sieciach sklepów Hi Fi. Swoją drogą, to z biegiem czasu Videoton utworzył swoja brytyjską odnogę czego rezultatem stały się kolumny firmowane jako Videoton GB3 będące kolejną wersją Minimaxów, tym razem z nowym kopułowym głośnikiem wysokotonowym w miejsce klasycznego „papierzaka”. Co ciekawe Videotony na rynku brytyjskim były reklamowane i co ważniejsze testowane w klasycznych czasopismach „audiofilskich” typu Hi Fi Choice. Tak wysoko nie zawędrował w tych latach żaden produkt Unitry. Dodatkowo produkty węgierskie zachowały swoją MARKĘ i nie trzeba było ich nazywać Altus, Brandt czy Emerson… Oczywiście nasze kolumny mogły też przegonić ich kolumny,… tylko Ruscy nie pozwolili
Videoton Minimax reinkarnacja
Minęło parę lat… W pobliżu miejsca gdzie pracowałem był sklep trudniący się sprzedażą części zamiennych do importowanego sprzętu RTV pod nazwa Reskop – firmy zasadniczo trudniącej się regeneracją kineskopów. Ponieważ czasy były dziwne to imano się różnych sposobów dla zapełnienia pustych półek. W sklepie, w którym gościliśmy codziennie pojawiły się rzeczy dziwne i bardzo dziwne. W tym asortymencie upodobaliśmy sobie dwa: głośniki i transformatory. Głośniki oczywiście Videoton, można było zakupić głośniki od Chopina, ale i dziesięciocalowe niskotonowe do Briliantów. Z grupą zaprzyjaźnionych osób popełniliśmy wtedy co najmniej kilkanaście replik Minimaxów, wszak istniała wówczas sieć sklepów z „drewnem”, więc obudowy nie stanowiły problemu, ich wykończenie owszem, ale to już była kwestia bardziej cierpliwości niż rzemiosła budowania kolumn. To, że głośniki występowały jako części zamienne, było oczywiste, ponieważ ich gumowe lub gąbkowe zawieszenia sypały się z czasem. Na temat tego zjawiska popełniono pewno wiele analiz a niewykluczone, że i poczytnych wysoce punktowanych prac naukowych. Można z góry założyć, że jeśli dziś kupujemy takie kolumny, to zawieszeń głośników po prostu nie ma, choć i zdarzają się wyjątki. Ponieważ Videoton na fali sukcesu opracował także inne rozwiązania, to pamiętam, że bazując na głosnikach z kolumn „od Chopina” można było jeszcze zbudować repliki całkiem sporych bass-reflexów. Drugi asortyment czyli transformatory od telewizorów Rubin stanowiły podstawę budowanych wówczas koncówek mocy, ponieważ miały dużą moc i niska cenę. Wystarczyło się pozbyć uzwojeń wtórnych i nawinąć nowe drutem, co najmniej 1,5 mm, co było zajęciem łatwym i przyjemnym, końcówka zaś spokojnie rozwijała standardowe 2x100W. Zaawansowani byli też w stanie nawinąć transformatory głośnikowe na bazie „Rubinów”. Oparciu o te transformatory wraz z tetrodami strumieniowymi, także dostępnymi w Reskopie można było budować ciekawe końcówki lampowe….
Videoto Reinkarnacja II
W obecnych czasach zakupienie Chopina w dobrym stanie, a tym bardziej kolumn do niego nie jest takie proste. Zacząłem zgłębiać temat, bo byłem ciekaw jak w XXI wieku obroni się brzmienie Chopina a zwłaszcza Minimaxów. Jeśli chodzi o kolumny to się jakoś udało. W chwili kiedy pisze to wypracowanie, towarzyszy mi ich dźwięk i płyta Big Fun Idąc za ciosem zdobyłem także Chopina, niestety tym razem, co do stanu głośników wyjątek się nie przydarzył . Chyba limit szczęścia został już wyczerpany. Może zatem czas, aby dla eksperymentu postawić zamiast sławnych węgierskich niskotonowych po prostu B110 lub ich tańsze repliki, w końcu jest do porównań cudownie ocalona para, z której nieodmiennie zachwyca Miles…
Co do radioodbiornika to także pomógł zbieg okoliczności. W ramach poszukiwań znalazłem artykuł, gdzie o Chopinie jest wszystko (no może prawie wszystko). Artykuł znajduje się w biblioteczce Technique.pl. To powinno pomóc w odzyskaniu odbioru FM i leczeniu innych usterek…
Temat węgierskich kolumn głośnikowych zapewne rozwiniemy jeszcze w oddzielnym tekście…