中小企業: Różnice pomiędzy wersjami

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj
(Środowisko, gdzie mieszka muzyka - czyli istota rzeczy)
(Podsumowanie)
 
(Nie pokazano 19 pośrednich wersji utworzonych przez tego samego użytkownika)
Linia 29: Linia 29:
 
Ponieważ mamy wiek XXI to o definicję poprosimy AI
 
Ponieważ mamy wiek XXI to o definicję poprosimy AI
  
  Meloman to osoba, która jest namiętnym i zapalonym miłośnikiem muzyki, zwłaszcza tej uważanej za ambitną, wartościową i artystycznie istotną, często posiadająca o niej dużą wiedzę i często jej słuchająca, co odróżnia go od przypadkowego słuchacza. W skrócie, to po prostu wielki fan muzyki, często o wyrafinowanym guście.
+
  '''Meloman''' to osoba, która jest namiętnym i zapalonym miłośnikiem muzyki, zwłaszcza tej uważanej za ambitną, wartościową i artystycznie istotną, często posiadająca o niej dużą wiedzę i często jej słuchająca, co odróżnia go od przypadkowego słuchacza. W skrócie, to po prostu wielki fan muzyki, często o wyrafinowanym guście.
  
 
Zostanie melomanem ma miejsce wtedy, gdy muzyka popularna czyli guma dożucia dla uszu przestanie nam wystarczać, bowiem ilość emocji jakie wywołuje zacznie gwałtownie maleć.
 
Zostanie melomanem ma miejsce wtedy, gdy muzyka popularna czyli guma dożucia dla uszu przestanie nam wystarczać, bowiem ilość emocji jakie wywołuje zacznie gwałtownie maleć.
Linia 54: Linia 54:
 
Poszukajmy znowu punktu zaczepienia u AI
 
Poszukajmy znowu punktu zaczepienia u AI
  
  Audiofil to osoba, która jest pasjonatem i miłośnikiem wysokiej jakości odtwarzania dźwięku (Hi-Fi, Hi-End), dążąca do osiągnięcia jak najwierniejszej i najbardziej szczegółowej reprodukcji muzyki, często poprzez kolekcjonowanie i inwestowanie w drogi, specjalistyczny sprzęt audio, taki jak wzmacniacze, kolumny, słuchawki czy źródła dźwięku. Łączy zamiłowanie do muzyki z technicznym zacięciem do poszukiwania idealnego brzmienia, ceniąc czystość, detal i realizm.
+
  '''Audiofil''' to osoba, która jest pasjonatem i miłośnikiem wysokiej jakości odtwarzania dźwięku (Hi-Fi, Hi-End), dążąca do osiągnięcia jak najwierniejszej i najbardziej szczegółowej reprodukcji muzyki, często poprzez kolekcjonowanie i inwestowanie w drogi, specjalistyczny sprzęt audio, taki jak wzmacniacze, kolumny, słuchawki czy źródła dźwięku. Łączy zamiłowanie do muzyki z technicznym zacięciem do poszukiwania idealnego brzmienia, ceniąc czystość, detal i realizm.
 
   
 
   
 
Ponieważ słucham muzyki wiele lat to i mniej więcej tyle samo czasu poświęciłem użytkowaniu sprzętów służących do odtwarzania muzyki, mało tego zacząłem je sam budować (DIY).
 
Ponieważ słucham muzyki wiele lat to i mniej więcej tyle samo czasu poświęciłem użytkowaniu sprzętów służących do odtwarzania muzyki, mało tego zacząłem je sam budować (DIY).
Linia 68: Linia 68:
 
To rozumowanie doprowadziło nas do miejsca w którym chcę dokonać '''COMING OUTU.'''
 
To rozumowanie doprowadziło nas do miejsca w którym chcę dokonać '''COMING OUTU.'''
  
'''NIE JESTE AUDIOFILEM I NIGDY NIE MIAŁE TAKICH ASPIRACJI''', no może przez krótką chwilę i bardzo, bardzo dawno 😊.
+
'''NIE JESTE AUDIOFILEM I NIGDY NIE MIAŁEM TAKICH ASPIRACJI''', no może przez krótką chwilę i bardzo, bardzo dawno 😊.
  
 
Jeszcze raz AI
 
Jeszcze raz AI
  
Audiofil a meloman:
+
'''Audiofil a meloman:'''
  
  Meloman kocha muzykę i słucha jej, ceniąc wrażenia emocjonalne, podczas gdy audiofil skupia się na technicznej wierności reprodukcji tego dźwięku, by jak najwierniej odwzorować intencje artysty i realizatora nagrania.  
+
  '''Meloman''' kocha muzykę i słucha jej, ceniąc wrażenia emocjonalne, podczas gdy '''audiofil''' skupia się na technicznej wierności reprodukcji tego dźwięku, by jak najwierniej odwzorować intencje artysty i realizatora nagrania.  
Nie jestem wrogiem audiofilów, mało tego uważam, że mają oni pewne cechy i umiejętności które są godne docenienia, a może nawet rozsądnego naśladowania.
+
Nie jestem wrogiem audiofilów, mało tego uważam, że mają oni pewne cechy i umiejętności, które są godne docenienia, szacunku, a może nawet rozsądnego naśladowania.
  
Niestety dość powszechne są także pewne poglądy i zwyczaje, które mogą być obserwowane jedynie jako przejaw wiary i poczucia misji, co w dalszej części spróbuję objaśnić.
+
Niestety dość powszechne są także pewne poglądy i zwyczaje, które mogą być obserwowane jedynie jako przejaw głębokiej wiary i poczucia misji, co w dalszej części spróbuję objaśnić.
  
 
=Środowisko, gdzie mieszka muzyka - czyli istota rzeczy=
 
=Środowisko, gdzie mieszka muzyka - czyli istota rzeczy=
Linia 119: Linia 119:
 
Generalnie porównywanie służy jakiejś tam subiektywnej ocenie dźwięku, a skoro jest ona subiektywna, to używanie kryterium lepiej-gorzej jest nadużyciem.
 
Generalnie porównywanie służy jakiejś tam subiektywnej ocenie dźwięku, a skoro jest ona subiektywna, to używanie kryterium lepiej-gorzej jest nadużyciem.
  
===Jest róznica...===
+
===Jest różnica...===
  
 
Pełnoprawnym określeniem jest inaczej o ile „jest różnica”
 
Pełnoprawnym określeniem jest inaczej o ile „jest różnica”
Linia 196: Linia 196:
 
Do uzupełnienia ZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZ
 
Do uzupełnienia ZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZ
  
==Co podziwiamy u audiofili ?==
+
=Co podziwiamy u audiofili ?=
  
 
Niektóry audiofile maja duże doświadczenie muzyczne, inaczej mówiąc są dobrze osłuchani.
 
Niektóry audiofile maja duże doświadczenie muzyczne, inaczej mówiąc są dobrze osłuchani.
Linia 230: Linia 230:
 
A to znaczy, że forma prześcignęła treść o kilka długości..
 
A to znaczy, że forma prześcignęła treść o kilka długości..
  
==Czego nie lubimy u audiofili ?==  
+
=Czego nie lubimy u audiofili ?=  
  
 
'''Aby nie generalizować nadmiernie posłużę się kilkoma hasłami/przykładami. '''
 
'''Aby nie generalizować nadmiernie posłużę się kilkoma hasłami/przykładami. '''
  
===Nowe szaty króla.===
+
==Nowe szaty króla.==
  
 
Dla przypomnienia (za Wikipedią)
 
Dla przypomnienia (za Wikipedią)
Linia 280: Linia 280:
 
[[File:Mission 776 777-2.jpg|400px]]
 
[[File:Mission 776 777-2.jpg|400px]]
  
Mnie nowe szaty króla  doprowadziły do '''kablosceptycyzmu'''
+
Dlaczego nie powrócono do tego rozwiązania dziś kiedy dokonał się tak spektakularny posęp w dziedzinie akumulatorów nie wiadomo.
 +
 
 +
Może takie rozwiązania istnieją gdzieś niszowo, kto wie ?
 +
 
 +
Mnie nowe szaty króla  doprowadziły do '''kablosceptycyzmu''' o czym poniżej
  
 
===Dlaczego jestem kablosceptykiem ?===
 
===Dlaczego jestem kablosceptykiem ?===
Linia 302: Linia 306:
 
No dobrze ale popatrzmy co dzieje się jak sygnał z głośnika gniazdem dostanie się do wnętrza kolumny… Rozważmy głośnik niskotonowy,  bo ma on największą bezwładność, co sprzyja „życiu własnym życiem”  
 
No dobrze ale popatrzmy co dzieje się jak sygnał z głośnika gniazdem dostanie się do wnętrza kolumny… Rozważmy głośnik niskotonowy,  bo ma on największą bezwładność, co sprzyja „życiu własnym życiem”  
 
Otóż sygnał trafia najpierw do zwrotnicy czyli w przypadku głośnika niskotonowego do cewki…
 
Otóż sygnał trafia najpierw do zwrotnicy czyli w przypadku głośnika niskotonowego do cewki…
Taka cewka zwykle nawinięta jest „cienkim” drutem rzędu 0,4 mm…  
+
Taka cewka zwykle nawinięta jest „cienkim” drutem zwykle max 1 mm, ale nierzadko drutem rzędu 0,4 mm…  
 +
 
 +
[[File:cewki-1.jpg|400px]]
 +
 
 +
źródło: ebay
 +
 
 
Popatrzmy raz jeszcze na drodze ze wzmacniacza do głośnika sygnał trafia na dwie oporności połączone szeregowo przewód głośnikowy (grubości palca) i przewód w zwrotnicy grubości tego przysłowiowego 0,4 mm. Gdzie tu logika ???
 
Popatrzmy raz jeszcze na drodze ze wzmacniacza do głośnika sygnał trafia na dwie oporności połączone szeregowo przewód głośnikowy (grubości palca) i przewód w zwrotnicy grubości tego przysłowiowego 0,4 mm. Gdzie tu logika ???
 
Oczywiście są konstrukcje świadomie wyrafinowane gdzie cewka zwrotnicy nawinięta jest drutem (taśmą) o dużym przekroju tyle, że wtedy cewka waży swoje i kosztuje swoje do kwadratu.
 
Oczywiście są konstrukcje świadomie wyrafinowane gdzie cewka zwrotnicy nawinięta jest drutem (taśmą) o dużym przekroju tyle, że wtedy cewka waży swoje i kosztuje swoje do kwadratu.
Linia 308: Linia 317:
  
 
Czy można te paradoksy pogodzić i zastosować racjonalne rozwiązanie ?
 
Czy można te paradoksy pogodzić i zastosować racjonalne rozwiązanie ?
Oczywiście tak i ludzie wiedzą o tym od dziesięcioleci.
+
 
 +
'''Oczywiście tak.'''
 +
 
 +
Ludzie wiedzą o tym od dziesięcioleci.
  
 
===ALSO===
 
===ALSO===
Linia 336: Linia 348:
 
'''CO JA NIE USŁYSZĘ ??????'''
 
'''CO JA NIE USŁYSZĘ ??????'''
  
===Żelazna logika vs panowanie nad rzędami wielkości===
+
==Żelazna logika vs panowanie nad rzędami wielkości==
  
 
Ludziom, którzy lubią dzielić włos na czworo w celu dążenia do prawdy czasami podsuwa się jakieś rozumowanie które z gruntu jest logiczne i spójne. Ba, da się nawet zapisać wzorami.
 
Ludziom, którzy lubią dzielić włos na czworo w celu dążenia do prawdy czasami podsuwa się jakieś rozumowanie które z gruntu jest logiczne i spójne. Ba, da się nawet zapisać wzorami.
Linia 357: Linia 369:
 
I w te pułapkę łatwo wpadają audiofile, którym uświadamia się istnienie pewnych zjawisk nie dodając wszakże, że z technicznego punktu widzenia wywoływanych skutków są one '''nieistotne''' jak owo sikanie trzylatka do Bałtyku…
 
I w te pułapkę łatwo wpadają audiofile, którym uświadamia się istnienie pewnych zjawisk nie dodając wszakże, że z technicznego punktu widzenia wywoływanych skutków są one '''nieistotne''' jak owo sikanie trzylatka do Bałtyku…
  
===Sztuka porównywania===  
+
==Sztuka porównywania==  
  
 
Jedynym rozsądnym sposobem oceny jakości dźwięku lub mówiąc prościej oceny co się nam podoba a co nie są porównania.  
 
Jedynym rozsądnym sposobem oceny jakości dźwięku lub mówiąc prościej oceny co się nam podoba a co nie są porównania.  
Linia 376: Linia 388:
 
*3. Zgłośmy to wcześniej firmie, w której chcemy to testować.
 
*3. Zgłośmy to wcześniej firmie, w której chcemy to testować.
 
*4. W umówionym terminie sprzęty będą na nas czekały podpięte do krosownic.
 
*4. W umówionym terminie sprzęty będą na nas czekały podpięte do krosownic.
*5. Prostym ruchem przełączników damy radę sprawnie proa.nać kandydatów i oceinć który z nich gra najbardziej podobnie do zestawu marzeń
+
*5. Prostym ruchem przełączników damy radę sprawnie porównać kandydatów i ocenić, który z nich gra najbardziej podobnie do zestawu marzeń.
*6. Ważne, abyśmy mieli swoje płyty ze swoją muzyką.
+
*6. Ważne, abyśmy mieli swoje płyty, ze "swoją" muzyką.
 +
 
 +
To rozwiązanie ma jeden mankament oczywiście nie ma żadne gwarancji, że wybrany zestaw zagra tak samo u nas w domu jak w pomieszczeniu odsłuchowym…
  
To rozwiązanie ma jeden mankament oczywiście nie ma żadne gwarancji czy wybrany zestaw zagra tak samo u nas w domu jak w pomieszczeniu odsłuchowym…
+
Nie zamykajcie sobie drogi powrotu do studia Hi Fi i jeśłi nie dokonacie zakupu (a nie dokonacie) to chociaż zostawcie konsultantom flaszkę :) :) :)
  
===Pogarda dla DIY===
+
==Pogarda dla DIY==
  
 
Prawdziwy audiofil nie ma najmniejszego szacunku dla DIY. Nawet sprzęt fabryczny, którego używa ma być „niegrzebany” a ewentualne elementy wymieniane podczas napraw nie mogą być byle jakie…  
 
Prawdziwy audiofil nie ma najmniejszego szacunku dla DIY. Nawet sprzęt fabryczny, którego używa ma być „niegrzebany” a ewentualne elementy wymieniane podczas napraw nie mogą być byle jakie…  
  
 
Nie ma znaczenia, że może chodzić np. o diody w zasilaczu, które nie mają w zasadzie wpływu na to co się dzieje w torze audio, no bo '''grzebanie jest grzebanie i zawsze szkodzi.'''
 
Nie ma znaczenia, że może chodzić np. o diody w zasilaczu, które nie mają w zasadzie wpływu na to co się dzieje w torze audio, no bo '''grzebanie jest grzebanie i zawsze szkodzi.'''
 +
 
Patrząc na to z boku zobaczymy, że sporo z klasycznych produktów brytyjskich było robione naprawdę w małej skali więc zwykle ręcznie montowanych.  
 
Patrząc na to z boku zobaczymy, że sporo z klasycznych produktów brytyjskich było robione naprawdę w małej skali więc zwykle ręcznie montowanych.  
 
Dawało to wysokie koszty wyprodukowania przy niekoniecznie dużej powtarzalności i niezawodności, no bo rękodzieło to jest rękodzieło 😊  
 
Dawało to wysokie koszty wyprodukowania przy niekoniecznie dużej powtarzalności i niezawodności, no bo rękodzieło to jest rękodzieło 😊  
Linia 399: Linia 414:
  
 
Może więc jednak rozsądne podejście do DIY i klonów ma swoje racjonalne zalety…
 
Może więc jednak rozsądne podejście do DIY i klonów ma swoje racjonalne zalety…
 +
 +
Przykład
 +
 +
[[File:quad 405 clone -1 .jpg|600px]]
 +
 +
obrazek: Ali Express
 +
 +
Cena klona około półtorej stówki '''z wysyłką.'''
 +
 +
Potrzeba do szczęścia tylko radiator i zasilacz +_ 50 v najlepiej na toroidzie... pewno małe chińskie rączki też to oferują.
 +
 +
==Żurnale audio czyli święte księgi audiofilskie==
 +
 +
Czytanie czasopism konsumenckich wymaga pewnej umiejętności. Czasopisma są lobbowane przez sprzedawców.
 +
Oczywiście w ciepłych krajach o długich tradycjach konsumenckich zjawisko to może nie byc aż tak intensywne.
 +
Ja osobiście mam słabość do wydawnictw Hi Fi Choice
 +
 +
Jaki jest powód ?
 +
 +
[[File:hi fi choice-1.jpg|500px]]
 +
 +
Rzetelni autorzy np Martin Colloms , rzetelne testy wraz z opisem metod testowania.
 +
 +
Zwracam na to uwagę ponieważ przypomina mi się sytuacja, w której brałem udział.
 +
 +
Otóż zaprzyjaźniona firma sprzedawała w Polsce kolumny renomowanej firmy X. Któregoś razu ukazała się recenzja tych kolumn w jednym z krajowych żurnali dla wielbicieli audio.
 +
Dowiedział się o tym producent i poprosił o przesłanie tej recenzji przetłumaczonej na język language...
 +
 +
Padło na mnie....rzuciłem zaporową cenę przewidując że tłumaczenie poezji audio będzie trudne...
 +
 +
No i pomyliłem się, recenzja miała w zancznej cześci fragmenty po polsku ale z angielską składnią. Czytany polski tekst od razu pokazywał jak miał wyglądać tekst angielski.
 +
Tekst był przyprawiony polskimi przyprawami czyli gdzie niegdzie pojawiał się polski audiofilski żargon, który pozwalałem sobie tłumaczyć dosłownie czyli góra = mountain a średnica = diameter.
 +
Ot takie moje tłumacza prawo aby jechać "bliska tieksta" jak mówią Ruscy...
 +
 +
Jakie stąd wnioski ? Ano trudno powiedzieć albo recenzent polskiej opinii przetłumaczył słabo wersję angielską wszak pozostawił składnię, albo miał zestaw gotowych modułów do składania recenzji niekoniecznie dokładnie tych kolumn. Przyszedł mi wtedy pomysł aby napisac program do pisania recenzji w oparciu o podstawowe parametry kolumn... niestety skończyło się na pomyśle.
 +
 +
Dlatego DOSŁOWNE opieranie się na czasopismach marketingowych dotyczących audio uważam za słabe, jak każde bezkrytyczne przyjmowanie tekstów pisanych...
  
 
=Wnioski:=
 
=Wnioski:=
  
'''Nie jestem AUDIOFILEM i nie ma aspiracji nim być.'''
+
Trzy wnioski:
 +
 
 +
'''1-Nie jestem AUDIOFILEM i nie ma aspiracji nim być.'''
 +
 
 +
'''2-Nie jestem AUDIOFILEM i nie ma aspiracji nim być.'''
 +
 
 +
'''3-Nie jestem AUDIOFILEM i nie ma aspiracji nim być.'''
 +
 
  
 
Nie jestem na wojnie z audiofilizmem jako zjawiskiem i audiofilami jako ludźmi.
 
Nie jestem na wojnie z audiofilizmem jako zjawiskiem i audiofilami jako ludźmi.
Linia 424: Linia 483:
  
 
Jeśli ktoś zaczyna dywagować jak źle gra wasz sprzęt, to go po prostu wyłączcie, w ciszy równie dobrze prowadzi się small talk 😊
 
Jeśli ktoś zaczyna dywagować jak źle gra wasz sprzęt, to go po prostu wyłączcie, w ciszy równie dobrze prowadzi się small talk 😊
 +
 +
Tekst i zjęcia oprócz opisanych oddzielnie
 +
 +
Maciej Tułodziecki
  
 
====Zakończenie====  
 
====Zakończenie====  

Aktualna wersja na dzień 12:46, 26 gru 2025

Wstęp

Tak się składa że często przesiadujemy ze znajomymi słuchamy muzyki i gawędzimy o niej a coraz rzadziej komentujemy jej brzmienie. Nie mniej przez lata udało się powyciągać sporo wniosków i wypracować sporo metod na ich prezentacje. Ten tekst miał stanowić taki zbiór prostych odpowiedzi na często pojawiające się pytania wraz z autorskimi "patentami" pozwalającymi na prostszy sposób zapamiętania odpowiedzi Okazało się to wcale nie takie łatwe...

Melomania vs audiofilia

Do napisania tego tekstu podchodziłem już kilka razy…, przedostatnia jego wersja potoczyła się jednak w stronę zbyt techniczną, ale może wróci kiedyś jako wersja dla dorosłych czyli tych, którzy poruszają się sprawnie w dziedzinie fizyki i/lub mają w miarę solidne podstawy techniczne, innymi słowy znają technikę lubią ją i rozumieją.

Na razie podejmuję kolejną próbę napisania wersji beletrystyczne - popularno-naukowej. Zakładam, że nie będzie żadnych wzorów i wykresów, a ilość cyfr ograniczy się do minimum :)

Odrobina historii

Jak to wygląda historycznie. Od czasu jak pamiętam słucham muzyki i towarzyszące temu emocje towarzyszą mi lat powiedzmy 60 czyli całkiem długo. Rzecz jasna jako dzieciak nauczyłem się dość szybko obsługiwać radio, a potem także gramofon. Potem zacząłem muzykę klasyfikować w głowie i świadomie poszukiwać określonych wykonawców.

Około 60 lat temu pojawiły się też pierwsze "własne" płyty...

I tak się to toczy do dziś.

Kilka definicji

Właściwie to pasuje do definicji „MELOMANA”

Ponieważ mamy wiek XXI to o definicję poprosimy AI

Meloman to osoba, która jest namiętnym i zapalonym miłośnikiem muzyki, zwłaszcza tej uważanej za ambitną, wartościową i artystycznie istotną, często posiadająca o niej dużą wiedzę i często jej słuchająca, co odróżnia go od przypadkowego słuchacza. W skrócie, to po prostu wielki fan muzyki, często o wyrafinowanym guście.

Zostanie melomanem ma miejsce wtedy, gdy muzyka popularna czyli guma dożucia dla uszu przestanie nam wystarczać, bowiem ilość emocji jakie wywołuje zacznie gwałtownie maleć.

Tak więc na początku był muzyka, która spowodowała także poszukiwania bratnich dusz co w dawnych czasach było konieczne.

Było tak ponieważ uzyskanie informacji o ciekawych nurtach stylach czy wykonawcach nie było proste.

Tworzyły się więc grupy towarzyskie zjednoczone podejściem do muzyki, często dość hermetyczne gdzie kształtowały się endemiczne gusty.

Mniej więcej w tym czasie objawiły się pierwsze giełdy płyt.

Płyty do radiofonii też trafiały na zasadzie prywatnych starań redaktorów melomanów… O prawach autorskich obcych ideowo kapitalistycznych wykonawców w ogóle nie było mowy.

Ale z powodów technicznych nie było mowy o piractwie, a radiofonie wręcz zachęcały do nagrywania muzyki, tyle że magnetofon szpulowy był wtedy wart tyle co pół samochodu (sprawdźcie cenę Melodii).

Muzyka musiała do nas jakoś docierać, a jakościowo jej źródła były łagodnie mówiąc kiepskie.

Jako słuchacz uzyskiwałem coraz większą świadomość, że to co słyszę może mieć jakość lepszą lub gorszą.

Melomania wyzwoliła zatem skłonność do stawiania odtwarzanej przez głośniki muzyce coraz to większych wymagań. Nigdy jednak te wymagania nie stały się celem samym w sobie, co skutecznie zagrodziło mi drogę do świata AUDIOFILII.

Poszukajmy znowu punktu zaczepienia u AI

Audiofil to osoba, która jest pasjonatem i miłośnikiem wysokiej jakości odtwarzania dźwięku (Hi-Fi, Hi-End), dążąca do osiągnięcia jak najwierniejszej i najbardziej szczegółowej reprodukcji muzyki, często poprzez kolekcjonowanie i inwestowanie w drogi, specjalistyczny sprzęt audio, taki jak wzmacniacze, kolumny, słuchawki czy źródła dźwięku. Łączy zamiłowanie do muzyki z technicznym zacięciem do poszukiwania idealnego brzmienia, ceniąc czystość, detal i realizm.

Ponieważ słucham muzyki wiele lat to i mniej więcej tyle samo czasu poświęciłem użytkowaniu sprzętów służących do odtwarzania muzyki, mało tego zacząłem je sam budować (DIY).

To pozwoliło mi na dość sprawne poruszanie się w temacie i nawet jakąś tam pomoc innym szukającym swoich brzmień melomanom.

Z czasem wypracowałem (jako zawodowy belfer) trochę sposobów na tłumaczenie zjawisk z dziedziny elektroakustyki w sposób prosty czasem wręcz dziecinny.

Ponieważ nie unikałem i nie unikam odpowiedzi na pytania dość trudne, to z czasem zacząłem robić za „experta” przez małe „e” i w cudzysłowie.

To spowodowało także że cześć ludzi zaczęło mnie brać za AUDIOFILA.

To rozumowanie doprowadziło nas do miejsca w którym chcę dokonać COMING OUTU.

NIE JESTE AUDIOFILEM I NIGDY NIE MIAŁEM TAKICH ASPIRACJI, no może przez krótką chwilę i bardzo, bardzo dawno 😊.

Jeszcze raz AI

Audiofil a meloman:

Meloman kocha muzykę i słucha jej, ceniąc wrażenia emocjonalne, podczas gdy audiofil skupia się na technicznej wierności reprodukcji tego dźwięku, by jak najwierniej odwzorować intencje artysty i realizatora nagrania. 

Nie jestem wrogiem audiofilów, mało tego uważam, że mają oni pewne cechy i umiejętności, które są godne docenienia, szacunku, a może nawet rozsądnego naśladowania.

Niestety dość powszechne są także pewne poglądy i zwyczaje, które mogą być obserwowane jedynie jako przejaw głębokiej wiary i poczucia misji, co w dalszej części spróbuję objaśnić.

Środowisko, gdzie mieszka muzyka - czyli istota rzeczy

Muzyka (dźwięk) mieszka w środowisku płynu.

Płyn to ciecz lub gaz. Muzyki lub innych dźwięków można słuchać w otaczającym nas powietrzu. Muzykę odbieramy dzięki zmianom ciśnienia (dla dodania rangi zwanego ciśnieniem akustycznym – swoją drogą to ciekawe czy i kiedy ciśnienie wie, że ma być akustyczne) Te zmiany ciśnienia oddziaływują na „organy słuchu”, a dalej dekoduje to już mózg.

Jedyny wyjątek muzyki, której można słuchać w próżni jest pewien utwór Johna Cage’a

Cytowane za WIKIPEDIĄ

4′33″ (4 minuty 33 sekundy, ang. Four minutes, thirty-three seconds) – trzyczęściowy utwór muzyczny awangardowego kompozytora Johna Cage’a na dowolny instrument, skomponowany wyłącznie z samych pauz, zwanych tacetami, które oznaczają, że żadne instrumenty ani głosy nie biorą udziału w wykonaniu. Przez cały czas trwania utworu nie zostaje zagrany ani jeden dźwięk ze strony wykonawcy. Utwór ten często opisywany jest jako „cztery i pół minuty ciszy”, co odpowiada przybliżonemu czasowi trwania kompozycji, tj. 4 minutom i 33 sekundom.
Premiera w wykonaniu na fortepian odbyła się 29 sierpnia 1952 roku w Woodstock w stanie Nowy Jork. Wykonawcą był David Tudor. Utwór może być wykonywany na dowolnym instrumencie – i często, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, wykonują go orkiestry.
Cage w 4′33″ odkrył ciszę dla świata muzyki, co zostało ocenione jako rewolucja estetyczna o epokowym znaczeniu.

Co słyszymy ?

No, ale skoro w uproszczeniu zdefiniowaliśmy dzięki czemu słyszymy, to pojawiają się tu pytania i wnioski.

Czy wszyscy ludzie słyszą tak samo… no raczej nie, bo przy produkcji ludzi są jakieś odchyłki technologiczne😊

Człowiek A nie ma szans na określenie, co tak naprawdę słyszy człowiek B, nie wie i nigdy się nie dowie.

Czy zatem ulubiona w pewnych kręgach fraza „jest różnica” jest przypisana „nadawcy” czy „odbiorcy”.

Rzecz jasna w przypadku obrazu rzeczy są łatwiejsze a i oko trudniej oszukać niż ucho, ale…

Czy występuje słuchowy daltonizm :)

Mam kolegę, który ma dość egzotyczną wadę wzroku. Kolorowe tablice do sprawdzania wzroku kwalifikują go jako daltonistę. Otoczenie słysząc daltonista zakłada że widzi on świat czarno biały, a tak nie jest. Jego wzrok rozkłada barwy na czynniki składowe i „widzi” on barwy jako „tony składowe”. Dlatego jak widzi kolor mocno nieczysty np. brązowozielony czy szaroniebieski gubi się i to klasyfikuje go jako daltonistę właśnie. Czy takie widzenie ma dobre strony… tak jest to fantastyczna nienaturalna zdolność do komponowania koloru z podtawowych składników. Facet potrafi składać barwy lepiej niż mieszalnik w Castoramie 😊 Czy jest możliwe aby podobne własności dotyczyły odbioru dźwięku ? A dlaczego nie ? Może są tacy ludzie, może to Ci, który twierdzą, że słuchem precyzyjnie słyszą długośc ramion gramofonowych 😊 Problem jedynie w tym, że tak wyprowadzane wnioski możliwe są na podstawie porównań. Do tego tematu jeszcze wrócimy.

Generalnie porównywanie służy jakiejś tam subiektywnej ocenie dźwięku, a skoro jest ona subiektywna, to używanie kryterium lepiej-gorzej jest nadużyciem.

Jest różnica...

Pełnoprawnym określeniem jest inaczej o ile „jest różnica”

Mnie osobiście całe lata zajęło wykorzenienie tego lepiej gorzej z mojego języka codziennego, choć łapię się na tym że nie było to na 100% skuteczne. Po prostu mówię podoba mi się bardziej lub mniej albo moim zdaniem lepiej lub moim zdaniem gorzej.

Czy można taką ocenę zobiektywizować ? Tak „do bólu” to pewno nie, ale można próbować.

  • Po pierwsze statystycznie tzn przy odpowiednio dużej ilości słuchaczy można pokusić się o jakieś uogólnienia, tle że zaczyna się problem kompetencji słuchaczy.

Może wstępnie powinien ich zbadać otolaryngolog.

  • Po drugie można oddać ocenę w ręce techniki czyli zmierzyć określone parametry.

Tu jednak natrafiamy na oczywiste przeszkody.

Każdy kto chociaż powierzchownie zetknął się z eksperymentami w technice wie że taki eksperyment wymaga wytworzenia powtarzalnych warunków pomiarowych.

To dlatego sporo pomiarów wykonuje się w autoryzowanych laboratoriach lub wedle ściśle określonej procedury.

Najprostszy przykład zużycie paliwa w mieście. Ponieważ nie wiemy w którym mieście to jedynym sposobem było stworzenie CYKLU JAZDY MIEJSKIEJ który jest pieczołowicie zadawany badanemu samochodowi na hamowni podwoziowej czyli na rolkach. Dzięki temu wyniki pomiarów w Burkina Faso i Stanach Zjednoczonych są porównywalne. Dla ścisłości powinno się zachować te same warunki w sensie ciśnienie temperatura i wilgotność powietrza (lub umieć wprowadzać poprawki na różnice tych parametrów). Pomiary metodą od tankowania do tankowania są patologią a ogólnie mówiąc pomiary drogowe dopuszczalne są tylko dla samochodów (pojazdów) których nie da się wprowadzić na hamownie np. cześć samochodów 4WD lub pojazdów wojskowych 8WD (SCOT).

Czy zatem takie „hamownie” istnieją dla sprzętów audio, oczywiście – tak istnieją, np. taką role pełnią komory bezechowe.

Kilka uwag o parametrach sprzętu audio (i generalnie urządzeń technicznych)

No dobrze powiedzmy, ze już wiemy o co chodzi z warunkami zewnętrznymi pomiaru.

Pozostaje pytanie:

Jakie parametry mierzymy i czy nasi czytelnicy rozumieją co zmierzyliśmy i o czym te liczby świadczą. 

Innymi słowy czy czytelnicy rozumieją sens techniczny mierzonych wielkości.

W dzisiejszych czasach na ogół publikujący parametry mają to gdzieś (czyli w dupie)

W ramach szeroko zakrojonej akcji nie publikują wartości wielkości, które są istotne ale tylko te, które potencjalni nabywcy (zwykle intuicyjnie) rozumieją.

Moim ulubionym przykładem jest traktowanie mocy (jeszcze na dodatek muzycznej) jako parametru świadczącego o jakości głośników (kolumn głośnikowych).

Czy naprawdę większa cześć widowni jest zainteresowana tym ile prądu zniesie cewka głośnika, a nie ty jakie zmiany ciśnienia będą oddziaływać na nasze uszy w wyniku ruchu membrany głośnika.

Ten parametr jest istotny owszem, ale w przypadku kupowania grzałki, lutownicy etc. W głośniku chodzi o decybele.

Oczywiście włożoną moc da się przeliczyć na moc „akustyczną” fali ciśnienia wytwarzanej przez głośnik, tyle, że przelicznik jest inny dla każdej kolumny i nazywa się skuteczność (czułość efektywność ), a ta może się wahać od 85 dB do 105db (Klipschorn).

Uprzejmie przypominam że 105 dB w porównaniu do 85 dB to nie jest 20% głośniej tylko 100 razy głośniej.

Dla zrozumienia skali w dB potrzebna jest zapomniana umiejętność rozumienia logarytmów.

Oczywiście w przypadku innych elementów toru audio ta sprawa komplikuje się zdecydowanie bardziej.

  • Przykład:

W dawnych czasach znana z produkcji min. instrumentów muzycznych ale i motocykli firma Yamaha wchodziła na rynek ze sprzętem audio.

Było to prawdziwe wejście smoka, bo wprowadzono wiele rzeczy wyjątkowych np. uchodzący za najlepszy tuner analogowy tuner CT-7000 czy zaprojektowane przez samochodowego stylistę casette deck i słuchawki.

Pojawił się tam tez wzmacniacz tranzystorowy CA 1000.

Proszę popatrzeć na prospekt jakie parametry podano…

Yamaha1000- 1 small.jpg

Yamaha1000- 2 small.jpg

Czy na pewno ogarniacie wszystkie te parametry ?

Wracając do kolumn głośnikowych to ty u dyskusja jest i trudna i łatwa jednocześnie. Łatwa bo wszystko słychać i broni się samo a trudna, bo jednak wymaga opierania się o fizykę, naukę, która jest z zasady trudna więc nielubiana. Dodatkowo ilość wystęujących rozwiązań jest spora i czasem krańcowo różna. Wykorzystam więc okazje i przypomnę kilka zasad pomagających w mojej opinii w zrozumieniu kolumn…

Do uzupełnienia ZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZ

Co podziwiamy u audiofili ?

Niektóry audiofile maja duże doświadczenie muzyczne, inaczej mówiąc są dobrze osłuchani.

To jest wiedza którą zdobywa się mozolnie w wyniku słuchania sprzętów, ale także wymiany poglądów z innymi.

Ponieważ jest to słuchanie muzyki a nie sygnałów testowych to rzecz jasna na wyniki ma wpływ o jaka muzykę chodzi i tu po jakimś czasie każdy audiofil tworzy sobie taki kanon utworów, którego chciałby testowo posłuchać na osłuchiwanym sprzęcie. To jest wygodne dopóki wierzymy w skuteczność tej metody, Oczywiście słuchacz A ma zestaw inny niż słuchacz B i słusznie. W końcu każdy robi to na swoje potrzeby i potrzeby takiej muzyki jaka na co dzień zapewnia mu stosowne potrzebna do szczęścia emocje.

Im bardziej są pokrewne gusty muzyczne tym bardziej wnioski z doświadczeń są przechodnie ze słuchacza A na słuchacza B co jest oczywiste. Trudno, aby słuchacz A wielbiciel Reggae miał wspólny zestaw testowy z wielbicielem mazurków Chopina lub operetek…

To dlatego (i słusznie) audiofile pielgrzymują po różnych AudioImprezach ze swoim zestawem płyt lub innym źródłem dźwięku.

To że wystawcy czy sprzedawcy mogą na takie wymagania patrzeć krzywo to jest zrozumiałe i wiadomo dlaczego 😊

Możemy zatem trochę złagodzić wyjściowy komplement do wersji audiofile są osłuchani w swojej ulubionej muzyce nie muszą być zatem obiektywni.

Cechą zasadniczą jest fakt, że audiofile z doświadczeniem wiedzą gdzie „przyłożyć ucho” czyli na jakim fragmencie muzyki się skupić aby usłyszeć mankamenty dźwięku. Na przykład jak przebiega wybrzmiewanie dźwięku czy śpiewający artysta śpiewają „sczypiaszcze” głoski nie na tendencji do seplenienia. Innymi słowy audiofil wie jakie fragmenty muzyki są trudne do odtworzenia, przeniesienia przez tor audio i na ich koncentruje swój osąd. To nie jest prosta umiejętność i w istocie swojej przypomina blacharz samochodowego, który nie ogląda całego samochodu aby sprawdzić czy był naprawiany blacharsko on zna te dwa trzy punkty, gdzie zwykle zdarzają się objawiać skutki naprawianej kolizji.

Każdy w tej dziedzinie ma swoje patenty i ja też mam 😊 😊 😊 choć nie jestem audiofilem.

Dla utrzymania trzeźwości myślenia …

Przez cale lata w sensie testowania narastających tonów niskich towarzyszył nam pewien utwór z płyty Apostroph’ Franka Zappy. Sprawdzał się świetnie. Potem płyta ukazała się na CD zresztą razem z Overnite Sensation i okazało się że tego dźwięku tam nie ma… 😊 Po prostu do testowania wykorzystywaliśmy jakiś rezonans ramienia. Testy szły pomyślnie tylko szkoda, że Frank tego dźwięku nie zagrał 😊

  • Po drugie audiofile maja zwykle dość szeroki ogląd sytuacji. Bywają na licznych imprezach w ekskluzywnych sklepach gdzie odsłuchują, odsłuchują i odsłuchują.

Rzadko kiedy słuchają niestety jakiegoś kawałka w całości, bo nie chodzi tu o emocjonalny przekaz kompozytora czy wykonawcy tylko szybko, szybko trzeba zobaczyć następny numer z kanonu testowego.

Może być zatem tak że nasi bohaterowie słyszeli więcej wzmacniaczy niż płyt…

A to znaczy, że forma prześcignęła treść o kilka długości..

Czego nie lubimy u audiofili ?

Aby nie generalizować nadmiernie posłużę się kilkoma hasłami/przykładami.

Nowe szaty króla.

Dla przypomnienia (za Wikipedią)

Dawno temu 1837 Hans Christian Andersen napisał taką baśń która opowiada o pewnym mającym słabość do strojów władcy, którego próżność, a ponadto próżność jego dworzan wykorzystują dwaj tkacze-oszuści. Przybywając do stolicy owego kraju, ludzie ci rozpowiadają, iż potrafią utkać niezwykły materiał niedostępny dla oczu głupców i niezdolnych do sprawowania swojego urzędu. Gdy wiadomość trafia do uszu głowy państwa, ten szybko składa u nich zamówienie. Rzekomi tkacze pozorują pracę, nie tkając w rzeczywistości niczego, a wysłani do nich dworscy urzędnicy, nie chcąc dać się ośmieszyć i stracić stanowisk, udają, iż widzą cudowny materiał oraz przystają na opowieści oszustów. To samo zrobią wszyscy dworzanie. W rezultacie monarcha, mając być ubrany w niezwykłe szaty, których rzekomego nałożenia dopilnowują sami ci oszuści, pokazuje się swoim poddanym bez strojów. Mieszkańcy stolicy jednak, również nie widząc niczego, wolą się do tego nie przyznawać, aż nagle o nagości króla głośno mówi niewinne dziecko, dwór jednak nie zwraca na to uwagi.

Ofiarami tego rodzaju postępowania ( a czasem także nieświadomymi rzecznikami takiego podejscia) stają się niestety także niektórzy audiofile…

Zasada działania jest dość prosta….

Jest ona wykorzystywana także w innych dziedzinach życia.

Jakiś czas temu pewien spryciarz „załatwiał” potencjalnym studentom miejsca na studiach. Działało to tak: pobierał opłatę z góry i o ile przyszły student dostawał się na uczelnie pieniądze zatrzymywał, a w wypadku „obsuwy” serdecznie przepraszał i zwracał kasę. Co robił, aby kandydat dostał się na studia. Dokładnie NIC. W końcu kandydaci jednak podchodzili do egzaminów dawali z siebie wszystko i po prostu zdawali… Człowiek po prostu sprzedawał za spora kasę poczucie pewności i wewnętrznego spokoju (rodzicom, nie kandydatom) 😊 Czy wyczerpuje to znamiona przestępstwa, ano mam wątpliwości.

Podobnie działa to w dziedzinie audio. Oferowane jest magiczne urządzenie, które powoduje poprawienie dźwięku a w każdym razie spełnienie kryterium podstawowego czyli „jest różnica” Jeśli nabywca nie jest zadowolony to oddajemy mu pieniądze. Zwykle gadżet nie jest jakoś szczególnie drogi więc nie ma ryzyka rzeczowego sprawdzenia jego skuteczności np. przez biegłych sądowych (z powodu wysokich kosztów). Szczęśliwy nabywca zyskuje opinię znawcy, który słyszy takie niuanse o których nietoperzom się nie śniło co poprawia jego pozycję w grupie innych audiofili. Moim ulubionym gadżetem są urządzenia wkładane do gniazda które leczą prąd w całym mieszkaniu. Dla przykładu zdjęcie…

Filtr -1.jpg

Filtr - 02 Pair.jpg

Nie jest moją intencją kwestionowanie działania urządzenia, a tylko zilustrowanie powyższego przykładu...

Takich urządzeń jet mnóstwo i każde mają deklarowane jakieś działanie, doczekują się też czasem recenzji w renomowanych źródłach. Cechą wspólna jest że lecznicze działanie tych urządzeń zawsze jest owiane tajemnicą czyli nie wiadomo co jest w obudowie poza tym że jest albo cudowne albo rewolucyjne w swej technologii...

Kiedyś dostarczono nam coś takiego na Politechnikę w celu ekspertyzy. Wprawiło nas to w dobry humor i skłoniło do refleksji: czy urządzenie takie może lecząc prąd także zlikwidować bicie wrzeciona w tokarce… Z powodu braku tych superkondycjonerów w wersji trójfazowej nie udało się nam niestety zweryfikować tej tezy eksperymentalnie 😊

Proponuję skupiać większą uwagę na cierpliwym analizowaniu zjawisk i problemów.

Generalnie urządzenia takie mają leczyć wszelkie mankament sieci zasilającej w myśł hasła, że "nikt przecież nie pije wody prosto z kranu" Akurat to porównanie jest średnio trafne, bowiem woda z kranu może naprawdę zdrowa i czysta...

Zakładając jednak, że "kupujemy" to porównanie, to jednocześnie wiemy że wodociągosceptycy od lat sobie z tym radzą targając brudne plastikowe baniaki z ultrazdrową wodą oligoceńską.

Przyjmijmy to rozumowanie... Najbardziej na zakłócenia sieciowe narażone są sygnały "słabe" czyli te, które obsługuje przedwzmacniacz. No to zasilajmy go z akumulatora. a jak się ze wzmacniacza nie korzysta to niech akumulator się ładuje. Całe lata temu zaproponowała to firma Missiom w przedwzmacniaczu 776

Mission 776 777 -1.jpg

Mission 776 777-2.jpg

Dlaczego nie powrócono do tego rozwiązania dziś kiedy dokonał się tak spektakularny posęp w dziedzinie akumulatorów nie wiadomo.

Może takie rozwiązania istnieją gdzieś niszowo, kto wie ?

Mnie nowe szaty króla doprowadziły do kablosceptycyzmu o czym poniżej

Dlaczego jestem kablosceptykiem ?

Temat przewodów pojawił się gdzieś w latach 70 i to dość nieśmiało. Zresztą popatrzcie sami na sposoby podłączania kolumn w latach 70, mało które miały możliwość podłączenia przewodów o średnicy say 1,5 mm. Przewody były „cienkie” i basta. Patrząc na problem w dużym uproszczeniu. Po co głośnikom „grube” przewody… Popatrzmy na pracę głośnika w zwolnionym tempie. Głośnik dostaje sygnał impulsowy np. zapis uderzenia w bęben. Aby oddać ten sygnał głośnik wykonuje ruch, aby powstał impuls ciśnienia. No tak ale głośnik zmuszony do wykonania ruchu chciałby drgać dalej, czyli żyć swoim życiem. Trzeba zatem ten ruch powstrzymać czyli inaczej mówiąc wytłumić. Za to odpowiada wzmacniacz głośnik patrząc (przez przewód) na wzmacniacz powinien widzieć zwarcie, które powoduje że głośnik staje jak wryty.

Ta zdolność to nic innego jak Damping Factor czasem podawany jako parametr wzmacniacza Zapytajmy o to AI….

Współczynnik tłumienia (Damping Factor, DF) wzmacniacza to stosunek impedancji obciążenia (kolumny głośnikowej) do impedancji wyjściowej samego wzmacniacza, który określa jego zdolność do "panowania" nad ruchem membrany głośnika, szczególnie przy niskich częstotliwościach, zapewniając lepszą kontrolę, precyzję basu i mniejsze "rozmycie" dźwięku; wyższa wartość jest zazwyczaj lepsza i świadczy o mocniejszej kontroli nad głośnikiem. 

Innymi słowy wzmacniacz ma prowadzić „głośnik jak na sznurku”, a utrudniają to wszelkie dodatkowe oporności między głośnikiem a wzmacniaczem… Zatem „gruby przewód” powinien pomagać w odtwarzaniu impulsów… No dobrze ale popatrzmy co dzieje się jak sygnał z głośnika gniazdem dostanie się do wnętrza kolumny… Rozważmy głośnik niskotonowy, bo ma on największą bezwładność, co sprzyja „życiu własnym życiem” Otóż sygnał trafia najpierw do zwrotnicy czyli w przypadku głośnika niskotonowego do cewki… Taka cewka zwykle nawinięta jest „cienkim” drutem zwykle max 1 mm, ale nierzadko drutem rzędu 0,4 mm…

Cewki-1.jpg

źródło: ebay

Popatrzmy raz jeszcze na drodze ze wzmacniacza do głośnika sygnał trafia na dwie oporności połączone szeregowo przewód głośnikowy (grubości palca) i przewód w zwrotnicy grubości tego przysłowiowego 0,4 mm. Gdzie tu logika ??? Oczywiście są konstrukcje świadomie wyrafinowane gdzie cewka zwrotnicy nawinięta jest drutem (taśmą) o dużym przekroju tyle, że wtedy cewka waży swoje i kosztuje swoje do kwadratu. Może zatem zanim zmieni się przewody głośnikowe na ekstremalnie drogie należałoby najpierw przebudować zwrotnice. Tu jednak staje na przeszkodzie dogmat o niegrzebalności, a poza tym przewody widać a zwrotnicy nie 😊

Czy można te paradoksy pogodzić i zastosować racjonalne rozwiązanie ?

Oczywiście tak.

Ludzie wiedzą o tym od dziesięcioleci.

ALSO

W roku bodajże 1978 poczytałem o „organizacji” ALSO czyli Active Loudspeakers System Organisation. Mówiąc najkrócej wstawie nie końcówki wzmacniacza do kolumny spowoduje zniknięcie przewodu więc zniknięcie problemu. Po drugie ALSO twierdzi że pakowanie wyrafinowanego sygnału wytworzonego przez wzmacniacz w filtr pasywny złożony z cewek kondensatorów(często elektrolitycznych !!) czy żarówek (Unitra) jest deklasacją tego sygnału. Aby temu zapobiec trzeba zrobić zwrotnicę aktywną i postawić przed końcówkami mocy indywidualnymi dla każdego głośnika. Na rynku amatorskim się to słabo przyjęło, choć znane są ciekawe rozwiązania kolumn aktywnych… Na rynku profesjonalnych nagłośnień występuje to powszechnie i właściwie rzadko się spotyka inne rozwiązania… Oczywiście wypróbowałem to rozwiązanie na sobie. Efekt jest zdumiewający bowiem gra to „do bólu czysto i do bólu głośno”.

Jest tak dlatego że trudności głośnika niskotonowego np. związane z przesterowaniem wzmacniacza nie powodują chrypienia głośnika wysokotonowego. Głośniki są autonomiczne. Można też profilować rodzaj wzmacniacza dla określonego głośnika np. niskotonowe tranzystorowe a środek i góra lampowe… Czy cały czas tego używam ? Niestety nie, bowiem jest to trudne techniczne i wymagające sporo miejsca.

Nie jest za to przesadnie drogie, może nawet zmieści się w cenie drogich kabli i podstawek pod nie 😊

Tak czy inaczej aktywna zwrotnice cały czas mam w skansenie, choć często wyjeżdża ona na gościnne występy do tych, który chcą się zapoznać z ideą ALSO. Reasumując dbamy o przewody głośnikowe, ale bez przesady. Co do innych przewodów to tu wyjaśnienie nie jest już tak oczywiste, ale można zobaczyć pewne ciekawostki np. kondensatory kompensujące pojemność przewodu montowane we wtyczkach do ramienia SME. Tu jednak rozwiązań jest tak dużo, że na generalizację silił się nie będę poza stwierdzeniem.

ZDROWY ROZSĄDEK !!!

Reasumując... Kup nasze urządzenie ono POPRAWI dźwięk jeśli nie usłyszysz różnicy oddamy pieniądze.

CO JA NIE USŁYSZĘ ??????

Żelazna logika vs panowanie nad rzędami wielkości

Ludziom, którzy lubią dzielić włos na czworo w celu dążenia do prawdy czasami podsuwa się jakieś rozumowanie które z gruntu jest logiczne i spójne. Ba, da się nawet zapisać wzorami. Co z tego jeśli urzeczeni tym rozumowaniem tracimy zdrowy rozsądek w dziedzinie panowania nad skutkami tego ultra-logicznego rozumowania.

Mój ulubiony przykład jest taki:

Mamy Morze Bałtyckie które jak wiadomo nadmiernie ciepłe nie jest 😊 Do tego morza wchodzi trzylatek i bezczelnie sika do wody… Czy istnieje jakakolwiek przesłanka pozwalająca na wnioskowanie że temperatura wody w Bałtyku zmaleje ? No nie na logikę musi wzrosnąć. Ok o ile więc wzrośnie te wartość da się obliczyć i pewno w tysięcznym miejscu po przecinku ta różnica się pojawi. Jakie to ma znaczenie praktyczne, ano dokładnie ŻADNE.

  • Czy trudno jest wmówić audiofilowi jakieś niekorzystne oddziaływanie psujące dźwięk ?
  • Czy dla przykładu podkładki pod przewody mogą zmienić jakość dźwięku ?
  • Czy da się to obliczyć ? Raczej nie.
  • Czy da się to zmierzyć ? Także nie…

Pozostaje wiara w to, że jest różnica.

Ludzie ostatnimi dekadami kompletnie utracili panowanie nad rzędami wielkości, za co w znacznej mierze odpowiedzialne są kalkulatory gdzie zda się zapisać liczbę dowolnie dużą ale i dowolnie małą, a jeżeli liczbie towarzyszy wykładnik wskazujący na rząd wielkości to na przeciętnym użytkowniku kalkulatora nie robi to żadnego wrażenia… I potem dochodzi do pomyłek gdzie sprawozdawca telewizyjny mówiąc o wodzie przewożonej do gaszenia pomiarów (helikopterem w ilości 1500 ton) myli LITRY z MERAMI SZEŚCIENNYMI czyli myli się tysiąckrotnie… I w te pułapkę łatwo wpadają audiofile, którym uświadamia się istnienie pewnych zjawisk nie dodając wszakże, że z technicznego punktu widzenia wywoływanych skutków są one nieistotne jak owo sikanie trzylatka do Bałtyku…

Sztuka porównywania

Jedynym rozsądnym sposobem oceny jakości dźwięku lub mówiąc prościej oceny co się nam podoba a co nie są porównania. Niestety wysiłek audiofili skoncentrowany jest na dowodzeniu że takie porównania są niemożliwe. Ma to dwie przyczyny Nie jest na rękę sprzedawcą sprzętu którzy nie są skłonni do ujawniania pewnych prawd o swoim produkcie Jest to zabawa ryzykowna ponieważ grozi spektakularną porażką. A ponieważ takich porażek było już wiele to „eksperci” boja się jak ognia blindfold testów. W zamierzchłych czasach najlepsi eksperci od muzyki oceniali grę skrzypków grających „za kotarą” Rzecz pokazała telewizja w jedynym wówczas programie. Byli wszyscy. Bezkompromisowo wytykali błędy studentom konserwatorium i piali z zachwytu nad grą Mistrzów. Problem w tym, że za każdym razem słyszeli wykonanie maestry Wandy Wiłkomirskiej o ile dobrze pamiętam. Potem kurtyna opadła, a wraz z nią gacie ekspertów… Przestali autorytetować w telewizji Eksperci od audio wymyślają wiec setki argumentów, że obiektywnie takie porównanie jest niemożliwe. Porównanie powinno w moim przekonaniu odbywać się natychmiastowo aby nie porównywać pamięci dźwięku tylko to co brzmi tu i teraz. Takie porównania trzeba odpowiednio przygotować i wyposażyć się w dobrej jakości „krosownice” czyli przełączniki. Tak wiem, że te przełączniki nie są odpowiednio kosztowne aby można im było zaufać i psują dźwięk. Zgoda ale wszystkim badanym klockom toru audio psują tak samo. Ponadto fizyka podpowiada pewne reguły : na przykład - nie przełączajmy kolumn przy pomocy izostatów 😊 Poza tym nie porównujmy wszystkiego ze wszystkim, tylko skoncentrujmy się powoli na konkretnych zadaniach. W dawniejszych gdy zachodziła potrzeba wybrania konkretnego sprzętu dla siebie stosowano z grubsza taką procedurę:

  • 1. Wybieramy zestaw, który będzie dla nas idealny, choć wiadomo, że go nie kupimy zwykle z powodu zaporowej ceny.

Ten zestaw będzie stanowił dla nas odniesienie wzór, który spróbujemy doścignąć w ramach posiadanego budżetu.

  • 2. Wybierzmy kilka wariantów np. wzmacniaczy i kolumn, które chcemy porównać do naszego zestawu odniesienia (reference)
  • 3. Zgłośmy to wcześniej firmie, w której chcemy to testować.
  • 4. W umówionym terminie sprzęty będą na nas czekały podpięte do krosownic.
  • 5. Prostym ruchem przełączników damy radę sprawnie porównać kandydatów i ocenić, który z nich gra najbardziej podobnie do zestawu marzeń.
  • 6. Ważne, abyśmy mieli swoje płyty, ze "swoją" muzyką.

To rozwiązanie ma jeden mankament oczywiście nie ma żadne gwarancji, że wybrany zestaw zagra tak samo u nas w domu jak w pomieszczeniu odsłuchowym…

Nie zamykajcie sobie drogi powrotu do studia Hi Fi i jeśłi nie dokonacie zakupu (a nie dokonacie) to chociaż zostawcie konsultantom flaszkę :) :) :)

Pogarda dla DIY

Prawdziwy audiofil nie ma najmniejszego szacunku dla DIY. Nawet sprzęt fabryczny, którego używa ma być „niegrzebany” a ewentualne elementy wymieniane podczas napraw nie mogą być byle jakie…

Nie ma znaczenia, że może chodzić np. o diody w zasilaczu, które nie mają w zasadzie wpływu na to co się dzieje w torze audio, no bo grzebanie jest grzebanie i zawsze szkodzi.

Patrząc na to z boku zobaczymy, że sporo z klasycznych produktów brytyjskich było robione naprawdę w małej skali więc zwykle ręcznie montowanych. Dawało to wysokie koszty wyprodukowania przy niekoniecznie dużej powtarzalności i niezawodności, no bo rękodzieło to jest rękodzieło 😊 Pewno jeśli to dziś klonują „małe chińskie rączki” jest to zrobione o wiele lepiej.

Jeśli weźmiemy współczesny klon wzmacniacza (niech będzie to dla przykładu nasz ulubiony QUAD 405) to w porównaniu z oryginalnym Quadem – vintage z epoki zagra to inaczej czyli ”jest różnica”

Czy to znaczy, że małe chińskie rączki coś spaprały, ano niekoniecznie pięćdziesięcioletni Quad 405 trochę odpłynął, bo kondensatory… popłynęły punkty pracy tranzystorów… Więc nowonarodzony zgodny ze schematem i zbudowany z nowych elementów klon ma prawo zagrać lepiej z sensie zgodności z założeniami konstruktorów.

Czy można zatem przywrócić pięćdziesięcioletniego Quada do stany w jakim wyszedł z fabryki. Oczywiście tak, ale może to kosztować więcej niż dwa współczesne klony autorstwa "małych chińskich rączek".

Może więc jednak rozsądne podejście do DIY i klonów ma swoje racjonalne zalety…

Przykład

Quad 405 clone -1 .jpg

obrazek: Ali Express

Cena klona około półtorej stówki z wysyłką.

Potrzeba do szczęścia tylko radiator i zasilacz +_ 50 v najlepiej na toroidzie... pewno małe chińskie rączki też to oferują.

Żurnale audio czyli święte księgi audiofilskie

Czytanie czasopism konsumenckich wymaga pewnej umiejętności. Czasopisma są lobbowane przez sprzedawców. Oczywiście w ciepłych krajach o długich tradycjach konsumenckich zjawisko to może nie byc aż tak intensywne. Ja osobiście mam słabość do wydawnictw Hi Fi Choice

Jaki jest powód ?

Hi fi choice-1.jpg

Rzetelni autorzy np Martin Colloms , rzetelne testy wraz z opisem metod testowania.

Zwracam na to uwagę ponieważ przypomina mi się sytuacja, w której brałem udział.

Otóż zaprzyjaźniona firma sprzedawała w Polsce kolumny renomowanej firmy X. Któregoś razu ukazała się recenzja tych kolumn w jednym z krajowych żurnali dla wielbicieli audio. Dowiedział się o tym producent i poprosił o przesłanie tej recenzji przetłumaczonej na język language...

Padło na mnie....rzuciłem zaporową cenę przewidując że tłumaczenie poezji audio będzie trudne...

No i pomyliłem się, recenzja miała w zancznej cześci fragmenty po polsku ale z angielską składnią. Czytany polski tekst od razu pokazywał jak miał wyglądać tekst angielski. Tekst był przyprawiony polskimi przyprawami czyli gdzie niegdzie pojawiał się polski audiofilski żargon, który pozwalałem sobie tłumaczyć dosłownie czyli góra = mountain a średnica = diameter. Ot takie moje tłumacza prawo aby jechać "bliska tieksta" jak mówią Ruscy...

Jakie stąd wnioski ? Ano trudno powiedzieć albo recenzent polskiej opinii przetłumaczył słabo wersję angielską wszak pozostawił składnię, albo miał zestaw gotowych modułów do składania recenzji niekoniecznie dokładnie tych kolumn. Przyszedł mi wtedy pomysł aby napisac program do pisania recenzji w oparciu o podstawowe parametry kolumn... niestety skończyło się na pomyśle.

Dlatego DOSŁOWNE opieranie się na czasopismach marketingowych dotyczących audio uważam za słabe, jak każde bezkrytyczne przyjmowanie tekstów pisanych...

Wnioski:

Trzy wnioski:

1-Nie jestem AUDIOFILEM i nie ma aspiracji nim być.

2-Nie jestem AUDIOFILEM i nie ma aspiracji nim być.

3-Nie jestem AUDIOFILEM i nie ma aspiracji nim być.


Nie jestem na wojnie z audiofilizmem jako zjawiskiem i audiofilami jako ludźmi. Jako Meloman proponuję jeśli masz wymienić przewody głośnikowe czy jakiekolwiek na „lepsze” to kup za te pieniądze kilka płyt. Zastanów się ile nowych płyt przyswajasz tygodniowo ? Z ciekawością śledzę niektóre „występy” audiofili i dopóki nie próbują mnie obrażać traktuję je obojętnie. Bycie Melomanem nie jest wcale zajęciem lekkim, bo sprzyja gromadzeniu muzyki w tradycyjnej formie. Meloman nie dzierżawi nagrań (Tidal, Spotify etc.) Wielu z nas pozostało to z dawnych czasów mam płytę i mogę ja sprzedać wymienić podarować…. W czym zatem jest problem to proste płyta długogrająca winyl ma swoją objętość i rozmiar. Płyta waży od 120 do 180 gramów i ma grubość z okładka 3-5mm A to oznacza, że potrzebujemy przestrzeni. Dawno nie porządkowałem swoich płyt analogowych a mam ich czterocyfrowo. Oszacujmy to szybko w pamięci 1000 płyt to 4mb regału… i 150 kg masy… 10000 płyt to już półtorej tony. Z kompaktami jest tylko trochę lepiej typowy jewel case, to 10mm grzbietu i 180 centymetrów sześciennych czyli na litr wchodzi powiedzmy 6 CD a na 1 metr sześcienny 6000 płyt z grubsza szacując oczywiście rozmiary okładek jednak trochę się różnią od siebie ale to jest oszacowanie bardzo zgrubne… jeśli wiec mamy w kolekcji CD w ilości pięciocyfrowe, to mamy zajętą przestrzeń, że gdyby było to akwarium to można by w nim rozmnażać piranie 😊

Wchodząc więc do pomieszczenia od razu widzimy, czy gościmy u melomana, czy u audiofila 😊

Oczywiście takie kolekcje mają wymierna wartość, podczas gdy kolekcje na serwerze z muzyka na praktykę 0 słownie ZERO . Zbiory dzierżawione z serwisów muzycznych warte są ZERO do kwadratu, o ile w ogóle można tu mówić o zbiorach. Mnie dodatkowo bawi, ale i satystakcjonuje fakt, gdy częstuje swoich gości muzyką, a oni próbują ja identyfikować swoimi smartfonami i co ? Na 10 przypadków zwykle 2-3 nie ma w „katalogu” serwisu muzycznego, tak jak trufli nie ma w sklepie z gumą do żucia (guma dożucia dla uszu oczywiście)…

Podsumowanie

Czy jesteście jak ja melomanami, czy aspirujecie do bycia audiofilami słuchajcie, słuchajcie i jeszcze raz słuchajcie nie bójcie się eksperymentować.

Kumple – współtowarzysze zainteresowań muzyczno-brzmieniowych niech zajmą się sobą, ich opinie są istotne dla nich, a na was nie spoczywa obowiązek potwierdzania słuszności ich wyborów.

Jeśli ktoś zaczyna dywagować jak źle gra wasz sprzęt, to go po prostu wyłączcie, w ciszy równie dobrze prowadzi się small talk 😊

Tekst i zjęcia oprócz opisanych oddzielnie

Maciej Tułodziecki

Zakończenie

Mały suplement - link zewnętrzny

https://www.youtube.com/watch?v=2kjQs3d51i0