UNITRA i ZURiT w „Przerwanej Dekadzie” część 1 – ZURiT czyli na rynkowo: Różnice pomiędzy wersjami

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj
Linia 55: Linia 55:
  
 
[[File:struktura napraw-1.jpg|1040px]]
 
[[File:struktura napraw-1.jpg|1040px]]
 +
 +
[[File:koszt napraw-1.jpg|720px]]
  
 
Z ostatnich kolumn wynika ponadto, że udział Panów spod znaku „AAAAAAAAAAAby naprawić telewizor dzwoń” był pokaźny, a w dziedzinie radioodbiorników i magnetofonów mieli minimalną przewagę.
 
Z ostatnich kolumn wynika ponadto, że udział Panów spod znaku „AAAAAAAAAAAby naprawić telewizor dzwoń” był pokaźny, a w dziedzinie radioodbiorników i magnetofonów mieli minimalną przewagę.

Wersja z 08:49, 15 mar 2018

Artykuł w trakcie przygotowywania wersja 1.0


UNITRA i ZURiT w „Przerwanej Dekadzie”

część 1 – ZURiT czyli na rynkowo


Dla każdego, kto zagląda czasem na portale aukcyjne staje się jasne, że wyroby Unitry przeżywają swoista drugą młodość. Chodzi tu zwłaszcza o wyroby z lat 70-tych, które zyskują już modne miano „kultowych”. Można zaobserwować nawet coś, co bez obaw stanowi wyraz pewne szaleństwa cenowego towarzyszącego tym produktom. To szaleństwo rozpoczęło się od magnetofonów „Koncert”, ale krąg, który obejmuje swym zasięgiem stale się rozszerza. Powyższe dotyczy także wyrobów z lat 80 tych, ale, jak się wydaje w mniejszym stopniu. Okres lat 70-tych znany też jako lata „Propagandy sukcesu” i obfitego zawierania umów licencyjnych spowodował jednak pewien skok jakościowy w dziedzinie wyrobów powszechnego użytku. Ogólnie można też powiedzieć, że był to okres szerokiego wkraczania do polskich domów i mieszkań stereofonii, a nawet pewnych snów o kwadrofonii. Ponieważ był to jednocześnie okres, w którym ludzie intensywnie czytali, to zapotrzebowanie na słowo pisane było zaspakajane przez czasopisma o profilu technicznym, branżowym i takież książki. W interesującej nas dziedzinie audio „powszechnego użytku” wystarczy wymienić „Radioamatora” i „Radioelektronika” i jego specjalizowaną odnogę „Hi Fi Audio Video” Szerokiej popularyzacji techniki pomagała na pewno ówczesna polityka związana z prawami autorskimi. Wystarczyło bowiem, że autor książki, czy artykułu dysponował materiałami, a po prostu zamieszczał je w książce lub czasopiśmie powołując się na źródło w wykazie literatury. W dzisiejszych czasach jest to, powiedzmy to jasno, trudniejsze. Każda, bowiem publikacja o charakterze merytorycznie krytycznym zawsze jest w jakimś sensie zagrożona. Można też powiedzieć, że zaistniała skromna grupa autorów poświęcających się tematowi teorii praktyki w dziedzinie techniki Hi Fi. Chyba niekwestionowanym królem jest w tym zakresie Aleksander Witort i jego książki i artykuły, na tych tekstach wychowało się całe pokolenie polskich pionierów Hi Fi. Mało tego stosunkowo duże nakłady tych książek spowodowały, że są one szeroko dostępne także dziś, mimo że od premiery minęło około 40 lat. Poszukując informacji o mniej znanych wątkach produkcji Unitry ze szczególnym zogniskowaniem się na gramofonach trafiliśmy przypadkowo na „Biuletyn Techniczno Informacyjny” wydawany przez Zakład Usług Radiotechnicznych i Telewizyjnych ZURiT, oraz Zjednoczenie Przemysłu Elektronicznego UNITRA. Wydawnictwo ma adnotację „Do Użytku Wewnętrznego” ma więc w sobie coś z „wiedzy tajemnej”, i pewno coś w tym jest zwłaszcza, że nakład wynosił 6000 egzemplarzy (przykładowa ilość z roku 1973) co nawet wobec liczby pracowników firm-wydawców jest liczba stosunkowo mała. Oczywiście fakt, że z wziętego do ręki egzemplarza można się od ręki dowiedzieć o nakładzie też jest w dzisiejszych czasach trudno wyobrażalny. Ponieważ to czasopismo ma charakter stricte branżowy, to można się spodziewać autorów ściśle związanych z branżą, ba, nawet ściśle związanych z wydawcami publikacji. Może warto też przypomnieć że sklep ZURiT jednoznacznie kojarzył się wtedy ze sprzedażą elektroniki powszechnego użytku, a popsuty sprzęt po prostu należało zanieść do naprawy „do zurtu”, on zaś miał OBOWIĄZEK go naprawić, o ile pochodził z sieci handlowej ZURiT- proste ? Rzecz jasna, że pracujący w warunkach monopolu serwis, nie miał szans na wysoki poziom, ani na działania, które dziś nazywają się prokonsumenckie. Można by sypiąc anegdotami wypełnić pewno gruby tom opisując „sukcesy” tej firmy. Dlaczego zatem wszyscy pędzili po ratunek do zurtu, skoro ryzyko porażki było jednak spore, tłumaczy to użyte wcześniej słowo monopol – tu monopol na części zamienne. Czasem zdarzało się, że oczywista diagnostyka pokazywała, iż w ważącym 60 kg telewizorze trzeba wymienić lampę…. Można było ją kupić luzem w zakładzie usługowym ZURiT, ale trzeba było zapłacić także za wymianę :). Wracając do tematu w Biuletynie można znaleźć zgoła inne podejście do tematu, podejście od strony sprzedawcy i serwisu. Wielokrotnie wstępując do sklepów czy jak wówczas mówiono salonów Unitry zachodziłem w głowę jak to jest, że niby półki są pełne, a towaru naszych marzeń jednak nie ma. Automatyczne składaliśmy to na karb skrajnej głupoty decydentów z góry określających plany produkcji. Jak się okazuje to niezupełnie tak było. Otóż nie kto inny jak ZURiT przeprowadzał badania konsumenckie, ściślej mówiąc zlecał przeprowadzanie takich badań. Na łamach biuletynu zaprezentowano wyniki takie badań w artykule pt „Preferencje i upodobania młodzieży w regionach gospodarczo rozwiniętych” Młodzież przypominam, wedle ówczesnej nomenklatury to grupa wiekowa 15- 29 lat a „region uprzemysłowiony” to województwo katowickie. Dla formalności: badana próbka to 1093 respondentów.

Preferencje - tabela - 1.jpg

Ankieta obejmowała sprzęt powszechnego użytku zarówno przenośny jak i stacjonarny monofoniczny i stereofoniczny. Ponieważ wówczas mieściłem się w kategorii młodzieży mnie więcej w środku stawki, to czuje się historycznie potencjalnym respondentem tej ankiety. Najpopularniejszym przedmiotem marzeń były jednak magnetofony. Jedyny wówczas magnetofon stereofoniczny ZK 246 pragnęło posiadać 21 % ankietowanych, znaczącą pozycję miał w grupie lepiej zarabiających (2000-3000 zł czyli 20 – 30 USD) bo aż na poziomie 41 % Zetka miała też większe wzięcie w miastach na poziomie 22,3% i wśród młodzieży z wyższym wykształceniem 36,4 %. Reasumując „zetkowy” marzyciel mieszkał w mieście „dobrze” zarabiał i był „wykształciuchem”. Moje osobiste wspomnienia dokładnie to potwierdzają. Koncentrując się na sprzęcie stereofonicznym zajrzyjmy do kolejnej kategorii czyli „odbiorników stołowych” otóż były one przedmiotem marzeń aż 52 % młodzieży w tym prym wiodły Elizabeth 19% i Meluzyna 11,9% Rozważając oddzielnie kategorię odbiorników stereofonicznych widzimy prymat Elizabeth 52,9 %, ale co ciekawe pojawia się radio Halka z pożądaniem na poziomie 13%. Kto pamięta ten odbiornik wie, że był to produkt firmy Videoton kosztujący na poziomie około 6500 zł czyli dwie pensje w grupie lepiej zarabiających. Halka była odbiornikiem lampowym z kolumnami zawierającymi bardzo przyzwoite głośniki szerokopasmowe. Przy okazji widać, że do statystyki nie załapał się starszy brat Halki czyli Chopin – hybryda z lampowym tunerem i tranzystorowym wzmacniaczem. Jeden wniosek zacytuję dosłownie: „Zestaw radio + gramofon nie znajduje nabywców wśród młodzieży”. Byłem zaprzeczeniem tej tezy miałem bowiem wtedy Chopina i gramofon G500 na licencji Telefunkena. Przejdźmy do kategorii gramofony, jako w pewnym sensie naszej specjalności na Technique.pl. Generalnie chętnych na posiadanie gramofonu było ledwie 11% co tłumaczono słusznie brakiem płyt z muzyka młodzieżową. W dziedzinie płyt krajowych wykonawców psujący całą frajdę był nieprawdopodobnie długi cykl wydania płyty, czasem przekraczający rok. Dla ścisłości nie tłocznia była tu wąskim gardłem, lecz drukarnia dostarczająca okładki. Do legend przeszły historie płyt czekających miesiącami na kładkę z tego tylko powodu, że jej projektant wymarzyła sobie kolor mocno deficytowy w zasobie farb drukarskich. Gdyby to miało trwać długo, to jeszcze pół biedy, ale cykl był jakby odwrócony. Na całym świecie DJ dostawał płyty po to, aby grać je na radiowej antenie, u nas grał je z własnych źródeł Polskiego Radia. Muzyka zyskiwała fanów startowała do wyścigów na listach przebojów odnosiła większy lub mniejszy sukces, w końcu z nich spadała, a parę miesięcy później, kiedy została już prawie całkiem zapomniana ukazywała się na płycie. W dziedzinie płyt „zachodnich” skuteczna zapora była cena wszak cena nowości 600 – 700 złotych to było z grubsza 1/3 wypłaty dobrze zarabiających, co oznacza, że na taka płytę trzeba było pracować około 10 dni… To tylko potwierdza statystyczna wyższość magnetofonów nad gramofonami w dziedzinie pożądania przez młodzież Dla samej grupy potencjalnych nabywców gramofonów 61,6 % pragnęło Mister-Hitów a 17,5 % Stereo-Hitów, czyli raczej chodziło o coś, co skutecznie wyprze zasłużone Bambina, niż o nawet skromnie rozumianą jakość dźwięku. Nie mniej jednak 7,1 % nadal pożądala Bambina, wówczas już wchodzącego na etap mutacji na bazie licencyjnych części Telefunkena. Kolejny wniosek, który może zaskakiwać, to przypisanie skłonności do gramofonów niżej zarabiającym (do 2000 zł na głowę w rodzinie) bogaci, bowiem jak wskazuje sondaż łaknęli jednak magnetofonów. Tak czy inaczej jak widać ze statystyk, ze era stereofonii, mimo skromnego repertuaru audycji stereofonicznych w radio i słabemu dostępowi do płyt, jednak się zaczęła. Ponadto widać wyraźnie, że jednak to, co spotykaliśmy w sklepach w sporej części jednak odzwierciedlało ówczesne zapotrzebowanie statystycznego przedstawiciela młodzieży. Zwolennicy płyt i gramofonów Hi Fi byli jednak klientami drugiego sortu, udało nam się jednak przetrwać, a teraz wstajemy z kolan przeżywając drugą młodość. Może jedynie nieco dziwić fakt, że płyty mono są droższe od ich wersji stereo, ale może coś w tym jest….

Badania konsumenckie mieszkańców woj.katowickiego nie były oczywiście jedynym podejściem do analizy rynku. W biuletynie z roku 1972 można znaleźć tekst pt. „Panel gospodarstw domowych źródłem informacji rynkowej”. Badania panelowe wg wspomnianego artykułu : „Badania panelowe polegają na stałym lub okresowym zbieraniu informacji (pisemnych, ustnych lub za pomocą urządzeń rejestrujących) od jednostek tworzących reprezentacje o stałej strukturze np. gospodarstw domowych sklepów, pojedynczych osób” Skracając wywody teoretyczne i przechodząc do konkretów…. Badania były prowadzone przez Instytut Handlu Wewnętrznego, jego uczestnikami były gospodarstwa domowe w Śremie. Reprezentacje wyłoniono przez losowanie i było to 750 gospodarstw domowych, czyli około 17,7 % mieszkańców Śremu. Padło na Śrem ze względu na występujący w Wielkopolsce „poziom nowoczesności w prowadzeniu gospodarstw domowych” oraz fakt że podobnych miast w Polsce naliczono wówczas 160. A oto co stwierdzono: Stan posiadania w dziedzinie Audio przedstawiał się następująco


Panel w sremie.jpg


Radioodbiorniki stacjonarne można ogólnie uznać za przestarzałe ponieważ z grubsza 50% z nich liczyła ponad 10 lat zdarzyła się nawet spora liczba odbiorników Pionier i Stolica, co stanowi około 13 % ogólnej liczby. Najnowsze statystycznie były magnetofony, z których 37,2 % miało poniżej roku czyli było jeszcze na gwarancji. W dalszej części analizy można spotać coś co obecnie jest nie tylko niespotykane, a wręcz stanowi starannie ukrytą i nierzadko wstydliwą tajemnicę producentów i serwisu. Pojawia się bowiem zagadnienie niezawodności. Strukturę ilości napraw w podziale na asortyment podaje poniższa tabelka.

Struktura napraw-1.jpg

Koszt napraw-1.jpg

Z ostatnich kolumn wynika ponadto, że udział Panów spod znaku „AAAAAAAAAAAby naprawić telewizor dzwoń” był pokaźny, a w dziedzinie radioodbiorników i magnetofonów mieli minimalną przewagę. Kolejna tabelka pokazuje że w niektórych grupach te naprawy były też zwyczajnie tańsze. Na zakończenie pojawia się także „lista marzeń”mieszkańców Śremu, a na niej także sprzęty audio. Rozważania podsumowuje wniosek „ O globalnych rozmiarach popytu na magnetofony głównie decydował będzie popyt pierwotny, zaś na odbiorniki telewizyjne, adaptery i odbiorniki radiofoniczne stołowe – popyt restytucyjny” :)

Zagadnienie awaryjności produktów Koncernu Unitra pojawia się także we wcześniejszym artykule pt „Sprzęt elektroniczny, a wymagania rynku” Mamy tu szanse na zapoznanie się ze wskaźnikami wadliwości sprzętu. Z którego wynika, że bezspornymi liderami wadliwości były jednak telewizory, natomiast nasz faworyt Fonika mieścił się na samym dole tabeli.

Wady tabela 2.jpg

Co do oceny naszego głównego tematu zainteresowania gramofonów i magnetofonów to pozwolę sobie tę ocenę zacytować w całości:


Oczywiście nie mogło zabraknąć postulatów na przyszłość je także ograniczymy do magnetofonów i gramofonów i zacytujemy w całości:


Kolejnym niepowtarzalnym fragmentem dawnej rzeczywistości to kwestia samej sprzedaży. Otóż było tak, że na wystawach sklepowych wyżywali się artyści plastycy, co nadawało im niepowtarzalny charakter i stawało się przedmiotem konkursów. Coś, co obecnie praktycznie nie istnieje było atrakcyjnym elementem ówczesnego krajobrazu, podobnie jak ówczesne polskie plakaty filmowe, teatralne, a nawet propagandowe. Podobnie było zresztą z architektami, którzy pokazywali wielkie moce twórcze zawarte w projektach kościołów, przecież w jednorodzinnych klockach i produktach fabryk domów nie mogli tego robić…

Ale to już temat na kolejny odcinek przygód ZURiTu i Unitry ….

Bibliografia: Inż Ryszard Nowak (centrala ZURiT) – „Panel Gospodarstw domowych źródłem informacji rynkowej” Biuletyn Techniczno Informacyjny nr5(53) Wrzesień - Październik 1972

Inż. Ryszard Nowak, inż. Tomasz Sambierski – „Sprzęt elektroniczny a wymagania handlu” Biuletyn Techniczno Informacyjny nr3(57) Maj - Czerwiec1973

Krystyna Pożarycka, Teresa Solak (centrala ZURiT) – „Preferencje i upodobania młodzieży w regionach gospodarczo rozwiniętych” Biuletyn Techniczno Informacyjny Maj - Czerwiec