Testy i próby

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj

W tym miejscu będą chwilowo umieszczane testy i niekompletne artykuły...



POLSKIE GRAMOFONY PREQUEL


Z zakładki polskie gramofony zostanie wycięte wszystko do zakładki G-600 i zastąpione poniższym tekstem.


Pre HI-FI storia

Do tej pory dość szczegółowo udało się ująć lata 70-te i 80-te, choć materiału źródłowego przybywa więc i tam pojawiają się aktualizacje, a w miarę zdobywania materiałów lepszej jakości będą one zastępowały dotychczas zamieszczane. Na marginesie, to z tą jakością problem jest następującej natury: instrukcje wraz z coraz mocniej napierającym kryzysem lat 80-tych były drukowane na papierze, w jaki nawet słaby dzisiejszy sklep nie pakuje kaszanki. Czasem więc zamieszczane ilustracje mimo swojej ewidentnej niedoskonałości i tak wymagały sporo pracy w jakimś programie graficznym.


Koniec nowego tekstu


Wstęp

Temat polskich gramofonów właściwie narastał już od jakiegoś czasu i nawet pojawił się już szczątkowo przy okazji polskich ramion. Okazało się też, że nagromadzonych materiałów jest sporo i właściwie można by już przystąpić do dzieła. Impulsem, który spowodował powstanie tej zakładki okazała się propozycja napisania tekstu na ten temat od red.Wojciecha Pacuły z High Fidelity (http://www.highfidelity.pl/)

Przystąpiłem wtedy do remanentu zgromadzonych materiałów i okazało się że większość tego, co zamierzałem opisać już mam... Z oczywistych względów trochę materiałów jeszcze brakuje, ale mam nadzieje wyrównać te braki w przyszłości. Dość szczegółowo udało się ująć lata 70-te, powoli też przybywa materiałów, które pozwolą na opisanie okresu wcześniejszego

Historycznie rzecz biorąc powinienem zacząć od historii fabryki skąd pochodziły polskie gramofony. I tu sytuacja wcale nie jest tak oczywista, jak się powszechnie sądzi. Oczywiście popularne skojarzenie gramofon - Fonika Łódź jest usprawiedliwione, chociaż początki były nieco inne. W Łodzi różnych typów gramofonów przez kilkadziesiąt lat istnienia fabryki powstało około 80. Ta liczba też nie jest łatwa do ustalenia, bowiem na pewnym etapie gramofony różniły się niuansami technicznymi, na tyle drobnymi, że kwestia uznania ich za różne typy jest co najmniej dyskusyjna. Wreszcie występowały zmiany techniczne i technologiczne, co w przypadku ewolucji produktu jest konieczne. Coraz silniejsze są tez podejrzenia co do gramofonów istniejących tylko w fazie prototypów lub, co gorzej, tylko na papierze. Powoli systematycznie spróbuje wyjaśnić niuanse dotyczące tej historii....

Będę się też starał pisać w oparciu o źródła możliwie wiarygodne, a takimi są przede wszystkim same gramofony, ich oryginalne instrukcje użytkownika i instrukcje serwisowe. Tam gdzie to możliwe postaram się padające stwierdzenia udokumentować fotografią lub fragmentem oficjalnej dokumentacji. Na marginesie, to z dokumentacją jest problem następującej natury: instrukcje wraz z coraz mocniej napierającym kryzysem lat 80-tych były drukowane na papierze, w jaki nawet słaby dzisiejszy sklep nie pakuje kaszanki. Czasem więc zamieszczane ilustracje mimo swojej ewidentnej niedoskonałości i tak wymagały sporo pracy w jakimś programie graficznym.


Jeśli chodzi o gramofony, to będę opisywał te, które fizycznie "miałem w ręku", co umożliwiło mi wykonanie fotografii.

Co do literatury to okazuje się, że warto czytać, ponieważ, pewne obiegowe poglądy ustalane w burzliwych dyskusjach, niekoniecznie pokrywają się z wersją oficjalną czyli wersją producenta.

Staram się wreszcie opierać na własnej pamięci jako użytkownika znacznej części z opisywanych produktów, co szczęśliwie pokrywa się ze „Złotymi Latami” tej technologii.

Ponieważ pamięć bywa zawodna, mogę się zatem mijać z prawdą w dziedzinie szczegółów, co zapewniam, nie jest intencjonalne.


Dostępne źródła podają informacje, które silnie rozproszone, wyjątek stanowią dwa następujące:

Link do Old Radio

Link do strony Unitra Fan

Przed II Wojną Światową

Tym razem cofniemy się w czasie do okresy przed II wojna światową, gdzie królowały gramofony z napędem mechanicznym (czyli nakręcane) i mechanicznym membranowym przetwornikiem dźwięku. Nie jest to temat, który stanowi główny nurt moich zainteresowań, ale po podjęciu próby zmierzenia się z tematem zaistniał i trochę mnie nawet wciągnął. Dodatkowo jasnym jest, że produkty powojenne i przedwojenne dzieli linia bardzo cienka, wręcz umowna. Przecież w dniu zakończenia wojny nikt nie wystrzelił w kosmos istniejących zapasów części czy podzespołów, które przecież mogły przetrwać. Nikt też nie ustanowił standardu „jesteśmy po wojnie, więc używamy powojennych podzespołów”. To rozumowanie można by ciągnąc dalej, bo w sumie przedwojenne środki produkcji można spotkać pracujące do dziś. Patrząc na temat przedwojennej produkcji wyrobów użytkowych szybko dostrzec można, że w warunkach ówczesnego kapitalizmu było mnóstwo wytwórni produkujących określony wyrób w skali profesjonalnej, ale i takich które robiły to w skali rzemieślniczej. Starczy sprawdzić ile wytwórni np. rowerów było tylko w Warszawie by nie wspominać ile było w Polsce. Najlepiej zrobić to na http://www.starerowery.org/ (Temat rowerów jest mi dość bliski i wciąż czeka na swoją kolej zawitania na naszej siostrzanej stronie www.cornique.pl).

Zostając dla zilustrowania analogii przy temacie rowerów, łatwo można zobaczyć, że stosowany w rowerach osprzęt to zwykle nie były polskie produkty tylko np. Brampton, Torpedo etc. Dokładnie tak samo było i z gramofonami, gdzie można spotkać elementy napędu, czy głowice renomowanych wówczas producentów, z których niektórzy pozostali w branży do dziś np Thorens, Goldring Źródło wiedzy o starych gramofonach czyli książka Jana p.Pruszyńskiego "Stary Gramofon" podaje kilku polskich wytwórców gramofonów: Łódzką Fabrykę Gramofonów Józefa Amerla i warszawskie wytwórnie Juliusza Feingenbauma, Lewina, Jakubowskiego, Klingbeila, Żbikowskiego. Te gramofony zwykle były montowane z gotowych podzespołów. Czy ktoś przed wojna produkował gramofony „od początku do końca” ? raczej wątpię. Występuje też pokaźna ilość gramofonów posiadających tylko tabliczkę polskiego sprzedawcy i od czasu do czasu można je spotkać na portalach aukcyjnych. Sądzę, że w wielu krajach było podobnie choć np. Czeskie Supraphony (Supraliony) cechują własne mechanizmy i własna trochę odmienna myśl techniczna.


MUZA

Mnie udało się znaleźć gramofon marki Muza. Gramofon produkowała Wytwórnia Fortepianów w Żninie. Pod tą nazwą występowały także płyty gramofonowe i igły do ich odtwarzania.


THE KEMPISTY COMPANY

Historia drugiego gramofonu z polskim wątkiem jest jeszcze ciekawsza

W dawnych czasach na placu Zbawiciela w Warszawie istniała firma naprawiająca maszyny do szycia. Po wejściu do środka klient ulegał zaskoczeniu i podziwowi z powodu dużej liczby nagromadzonych maszyn. Firma istnieje do dziś i jest kontynuatorką zacnej firmy przedwojennej, która w pewnym momencie stanowiła lokalnie poważną konkurencję dla firmy Singer. Wszystko to i jeszcze więcej informacji można znaleźć tutaj: http://www.naprawamaszyndoszycia.pl/file/historia.html. Można też dowiedzieć się, że firma Kempisty produkowała także rowery. O tym, że produkowała gramofony informacji nie znaleziono, ale pokazywany egzemplarz jest żywym (no może ledwo żywym) dowodem, że istotnie tak było. O jego historii niewiele wiadomo, bowiem lata temu został po prostu znaleziony na śmietniku. O czym przekonamy się jeszcze nie raz poważnym wrogiem gramofonów są wilgoć i MOLE.

MUZA II

Wracając do firmy MUZA... Te historię opisywałem już wcześniej jako pewną ciekawostkę, ale ponieważ sięgneliśmy w przeszłość, do firmy MUZA, to sądzę, że warto ją przypomnieć. Pamiętam czasy kiedy wszystkie gramofony napędzane były rolkami i napęd ten uchodził za przestarzały i ludzie powoli zaczynali go unikać. Pojawiły się wtedy gramofony napędzane paskiem i wkrótce potem te z centralnym napędem. Jako jedne z pierwszych w Polsce pojawiły się Dual 701 i Pioneer, bodajże PL51. Towarzyszyły temu teorie któż ten napęd wprowadził jako pierwszy. Lata później wyrzucając jakieś stare radio natknąłem się na wmontowany do niego gramofon, który ze względu na nietypowa konstrukcję postanowiłem zachować jako eksponat. Rzut oka na ramię pomoże ocenić z grubsza lata, z których mógł pochodzić. Logo Muza i to, że ma wyłącznie prędkość (około) 78obr/min wskazuje raczej na lata przedwojenne Wystarczy rzucić okiem na napęd aby stwierdzić, ze jest to ewidentnie Direct Drive - Nie Pioneer, Technics lub Dual lecz zabytkowa MUZA ! Dokładne obejrzenie zdjęć silnika pozwoli na określenie prędkości z jaką kręcił się talerz (i kręci do dziś), bo jaka była prędkość zadana to wiemy. Sądzę, że jest to jeden z pierwszych elektrycznych gramofonów Made in Poland.


Lekko uogólniając można stwierdzić, że prąd elektryczny zagościł w gramofonach od strony napędu, czyli silnika elektrycznego do obracania talerza. Można spotkać konstrukcje, gdzie napęd jest zdublowany tzn. sprężynowy lub silnik elektryczny. Sam odczyt z wykorzystaniem elektrycznego przetwornika zaczął się od głowic ze stalowa igłą taką samą jak w gramofonach o napędzie sprężynowych. Dopiero potem zastąpiła go zintegrowana głowica czyli adapter. Czy bywało odwrotnie ? Można spotkać takie gramofony (elektryczny przetwornik i sprężynowy napęd), ale są to zwykle amatorskie przeróbki.


Po II wojnie światowej

Szukając w książkach śladów polskich gramofonów na pewne informacje można się natknąć w wydanej przez SEP wielotomowej Historii Elektryki Polskiej, gdzie w tysiąc stronicowym tomie 3 jest kilka stron o gramofonach. O tym, aby ktokolwiek robił gramofony przed wojną mowy nie ma. Niby słusznie, bowiem nie były to urządzenia ELEKTRYCZNE, jedynie nasza Muza Direct Drive może tu być wyjątkiem. A jak było po wojnie ? Na samym początku w roku 1946 próbowano składać gramofony z poniemieckich części w Państwowej Wytwórni Aparatów Fonicznych w Dusznikach. Zresztą ścisły podział na to co przedwojenne i powojenne, o czym już wspominałem, jest trudny do zdefiniowania. No bo co miałoby decydować : data produkcji, zawartość elementów wyprodukowanych przed lub po wojnie ? W technice znane są przypadki gdy produkt został zaprojektowany i przetestowany przed wojną, ale z powodu wojennych ograniczeń do produkcji wszedł po wojnie i to czasem grubo po wojnie.


ZISPO

Następnym zakładem, który wszedł do akcji były Zakłady Cegielskiego w Poznaniu wówczas znane jako ZISPO Zakłady Przemysłu Metalowego im Józefa Stalina.

Prezentowany gramofon przez lata utracił zabierak sterujący włącznikiem silnika, którego dorobienie to kwestia 30 minut i filc z talerza, którym pożywiły się mole. Rolka napędowa talerza jest w takim stanie, że przyszło mi przecierać oczy ze zdumienia – nadal elastyczna, nie skruszała. Po uruchomieniu „zastanych” elementów i przesmarowaniu napęd gramofonu podjął pracę. Głowica bardzo przypomina tę, którą ma Muza Direct Drive, można więc podejrzewać, że jest to jeden ze starszych, o ile nie najstarszy modeli ZISPO. Jak widać ZISPO miało silnik własnej produkcji i napęd z wielostopniowa rolką, co dawało możliwość uzyskania trzech prędkości obrotowych talerza.


ZISPO Rytm

W przenośnej wersji ZISPO znanej jako ZISPO RYTM występowały różne wersje ramienia. W najpóźniejszym wariancie zastosowano ramię produkowane w Łodzi (w późniejszej Fonice) Jak więc widać losy obu producentów gramofonów się splotły. Co do dokładnego określenia dat to panuje tu łagodnie mówiąc chaos.... Najlepiej więc spojrzeć na daty produkcji prezentowanych gramofonów i próbować samemu wyrobić sobie zdanie. Prezentowany egzemplarz jest "dziwaczny". Ma wszystko, co jest charakterystyczne dla Rytmu, ale został zamontowany w skrzynce od patefonu o napędzie sprężynowym na dodatek obłożonej prawdziwa skórą. Być może jest to częściowo DIY...

Jak pokazuje zatem powyższy przykład parafraza Majakowskiego „myślimy gramofon, mówimy Fonica” jest co najmniej uproszczeniem.

Z drugiej strony mówienie o polskich gramofonach bez podkreślenia wiodącej roli firmy Fonica jest co najmniej grubym nietaktem.

Gramofony rodem z Łodzi

Kalendarium historii fabryki

Przejdźmy zatem do historii fabryki skąd pochodziła większość polskich gramofonów.

Krótkie kalendarium początków (za Historią Elektryki Polskiej):

1945 w Łodzi otwarto filie warszawskich Państwowych Zakładów Tele i Radiotechnicznych pod nazwą Łódzka Fabryka Państwowych Zakładów Radio i Teletechnicznych.

1948 łódzki zakład usamodzielnił się, a ponieważ produkował także aparaty telefoniczne, to przyjął nazwę Zakłady Wytwórcze Aparatów Telefonicznych. Oczywiście produkcja innych wyrobów branży elektronicznej była kontynuowana.

1954 uruchomiono produkcję pierwszych seryjnie wytwarzanych gramofonów elektrycznych G-53. G 53 był skonstruowany w CBKT w Warszawie przy współpracy z łódzką fabryką jednak z powodów trudności technicznych (silnik, pasek napędowy) przestał być produkowany

1956 model G53 zastąpiono modelem G56, który okazał się udany na tyle że produkowany był do lat 70 tych Ponadto wyprodukowano pierwszy gramofon ze wzmacniaczem lampowym Karolinka (Karolinka miała dziecko o oczywistej nazwie Bambino ) .

1957 przekazano produkcję telefonów do Radomskich Zakładów Telefonicznych.

1958 zakład zmienił nazwę na Łódzkie Zakłady Radiowe

1960 zakład przyjął nazwę Fonica.

1968 zakup pierwszej licencji na gramofony od Telefunkena. Gramofon G500 dał początek serii gramofonów ze wzmacniaczami oraz przenośnych, które zastąpiły kolejne generacje Bambina. Ponadto licencyjny Mister Hit stworzył dynastię gramofonów dla ludzi o wybitnie niewygórowanych wymaganiach. Mawiano o nim, że pomimo że nie jest stereofoniczny to ma stereofoniczną wkładkę, więc nie niszczy płyt stereo....

1970 Uruchomienie produkcji pierwszych gramofonów w klasie Hi Fi.

Mimo pojawienia się gramofonów Hi Fi gramofony popularne stanowiły nadal przytłaczającą większość wśród produktów Fonica. Ilościowo wyglądało to imponująco:

Łącznie w latach 1961 – 1965 zrobiono 790 000 gramofonów elektrycznych, a w latach 1966 –1970 wyprodukowano ich 1 640 00

W samym roku 1970 wyprodukowano ich 274 tysiące i dodatkowo 187 tysięcy gramofonów bez obudowy, przeznaczonych do wbudowania w odbiorniki radiowe.



To prawdopodobnie najstarszy gramofon i najstarsza instrukcja...


Wymienionych typów G-2 i G-4 nie podają żadne źródła, do których do tej pory udało mi się dotrzeć.

Subiektywny przegląd wybranych wczesnych produktów firmy: ZWAT, ŁZR, FONICA (Unitra Fonica)

Powyższą historie spróbuje zilustrować WYBRANYMI produktami łódzkiej fabryki (celowo unikam nazwy Fonika, bowiem jak wynika z powyższego, w omawianym okresie były to różne nazwy).


Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte - wstęp Jeśli cofniemy się do wspomnianych lat, to okaże się, że w zasadzie mamy do dyspozycji dwa źródła muzyki: radio i płytę gramofonową. Siła rzeczy taśma magnetyczna pomijając zastosowania profesjonalne pełniła tu rolę wtórną. Trochę to przypomina dzisiejsze czasy, gdzie źródłem oficjalnym jest płyta CD, a mniej oficjalnym sieć.

Lata sześćdziesiąte - to jednocześnie boom muzyki „rozrywkowej” zwanej wtedy muzyką młodzieżową lub big beatem. Wraz z falą zainteresowania tego typu muzyką przychodził wielki głód informacji i łapczywego pochłaniania nowych utworów, poznawania nowych artystów. Do Polskiego Radia muzyka ta wchodziła z dużymi oporami i trochę bocznym wejściem np. dzięki Rozgłośni Harcerskiej. Dla mnie jako słuchacza istotna była treść muzyczna, a jakość dźwięku miała wtedy zdecydowanie mniejsze znaczenie.

Bez ograniczeń zaś muzykę tę serwowały rozgłośnie występujące na falach krótkich jak choćby legendarny Luxemburg czy nawet Wolna Europa z audycją „Rande vous o 6:10”.

Jaka była tego jakość, to dzisiejsza generacja słuchaczy chyba nie jest sobie w stanie wyobrazić. Drugie źródło stanowiły płyty... no trudno powiedzieć płyty, muzyka zebrana z radia była nagrywana na taśmę i stanowiła źródło do wydawania pocztówek dźwiękowych. Oczywiście ta technologia jak to się dziś mówi „dedykowana” do innego celu nie spełniała żadnych kryteriów jakości dźwięku. Dla porządku dodam, że pocztówka kosztowała 12 zet i była grubą folią z nagraniem przyklejoną do autentycznej pocztówki. Polscy wykonawcy byli obecni głównie w postaci tzw. czwórek, które kosztowały o ile pamiętam 30 zet. Duże płyty jedyne dostępne to „dziesiątki” czyli średnicy 10 cali w dziedzinie „big beatu” nie występowały, nie wspominając o long-playach. Muzyka utrwalona na płytach musiała pełnić przyziemne cele, bez niej nie mogły się przecież odbywać żadne imprezy (wtedy prywatki).

Dlatego gramofony były w większości przenośne, no bo przecież nie wszyscy je mieli, więc na imprezie musiał dotrzeć ktoś z gramofonem. Stacjonarne gramofony były wmontowane w górną cześć obudowy radioodbiorników i klasa uzyskiwanego z nich dźwięku zależała głównie od klasy radioodbiornika. I tu nawet nie było tak źle bowiem 80% objętości radia stanowiła obudowa głośnika (głośników). Głośniki bywały nawet 10 calowe a i egzotycznie zdarzały się elektrostatyczne głośniki wysokotonowe. Sądzę, że w tamtych czasach melomani słuchali muzyki pewnie w filharmoniach a jeśli byli wówczas audiofile, to oddawali się słuchaniu muzyki na wielkogabarytowych odbiornikach radiowych z wbudowanym lub podłączonym gramofonem.

Rzecz jasna istniały oryginalne – przywożone z „ciepłych krajów” płyty gramofonowe. Cena nowego long playa w najpopularniejszym w Warszawie antykwariacie na Hożej wynosiła wtedy 500 zet. Zdarzało się, że przychodziło się, aby przez szybę zobaczyć okładkę najnowszej płyty Beatlesów. Tam widziałem pierwszy raz Rubber Soul (1966) i Revolver (1967)…

Epoka Bambina

Wybrane produkty Łódzkiej Fabryki z lat 50 i 60 tych.

W nawiązaniu do kalendarium... W zasadzie symbolem epoki stał się gramofon G56 montowany do radioodbiorników i do sprzętów przenośnych podłączanych do radioodbiornika lub w wersji z własnym wzmacniaczem. Jeśli chodzi o napęd to w stosunku do występujących do tej pory była to spora nowość. Nowy mechanizm jest opisany co do najmniejszego szczegółu w książkach, także tych pokazywanych na stronie technique. Dlatego opis mechanizmu ograniczam do jego cech charakterystycznych. Typową w rolkowym napędzie stopniowana rolkę pozwalającą na uzyskanie różnych prędkości zastąpiono trzema rolkami pośrednimi odpowiadającymi prędkościom 33,45 i 78. Rolka napędowa napędzała talerz od zewnętrznej strony. Mechanizm był prost niezawodny, części zamienne dostępne bez najmniejszego problemu. Osobiście nauczyłem się skutecznie go naprawiać i konserwować w wieku lat minie więcej 12-tu. Schemat działania pochodzi z książki autorstwa A.Fogga


G-56-go to.jpg

Gramofon G56 występował także jako walizkowy WGE-56 i skrzynkowy (chlebak) SGE-56 pojawiła się także wersja ze wzmacniaczem WWGE56 czyli Karolinka. Karolinka była pra-matką Bambina.

Walizkowy GE-56 z roku 1957 z niemoloodpornym pokryciem talerza i o opływowym kształcie obudowy.



Walizkowy GE-56 z roku 1959 już z guma na talerzu i z tradycyjnym kształcie obudowy.


Karolinka - pramatka Bambina

Karolinka pojawiała się do roku 1963 i w trzeciej swojej odsłonie miała także symbol WW GE-602. Dzięki instrukcji użytkownika mamy też (wreszcie) jakieś dane techniczne...


Ka-dane.jpg


... no cóż pasmo przenoszenia 100-6000Hz i moc 2W nie powala, a jednak wystarczało to niegdyś do hucznych imprez.... Pokazywane dokumenty należą do innego (późniejszego) egzemplarza gramofonu.

Poniżej kompletna instrukcja użytkownika:




Bambino czyli symbol epoki

Bambino było symbolem, tyle tylko, że jego znaczenie uległo drastycznej zmianie. Z symbolu a może nawet synonimu gramofony stało się w pewnym momencie symbolem frezarki do płyt gramofonowych. Ci, którzy mieli bardzo drogie płyty zachodnie po prostu nie pozwalali na odtwarzanie ich na Bambinach Kto miał Bambino nie mógł liczyć na to że ktoś pożyczy mu płytę....

Bambino miało cztery generacje.

Bambino WG 252 1963-1969 Bambino 2 WG 262 1969-1970 Bambino 3 WG 263 1970-1971 Bambino 4 WG 264 1971...

Nie będę szczegółowo wnikał w ewolucje tej konstrukcji, choć nie wykluczam tego w przyszłości...


BAMBINO WG 252

Ta wersja jest bardzo podobna do Karolinki. Zasadniczą różnice stanowi ramię. Kto kiedykolwiek wymieniał wkładkę w gramofonie linii G-56 wie jak to było niesympatyczne zajęcie. Zwykle kończyło się zgubieniem kulki stanowiącej zatrzask ustalający położenie wkładki. Dlatego możliwość odchylenia ramienia była bezcenna. Ponadto oprócz wyraźnie nowocześniejszego kształtu ramienia nie zmieniło się nic.


Poza głównym nurtem

Poza głównym nurtem, którym płynęły kolejne wersje Bambino pojawiały się także inne konstrukcje. Nie mam możliwości, aby szczegółowo opisać każdą z nich, sądzę jednak, że ta zakładka będzie sukcesywnie uzupełniana. Poza głównym nurtem pojawiły się bowiem gramofony takie jak:

  • G-250
  • G-260 Storczyk
  • G-260 Narcyz
  • G-270 Aster
  • G-271w
  • G-410 Maestro
  • WG-258 Monoton
  • WG-270 Mimoza
  • WG-280 Dueton lampowe stereofoniczne Bambino
  • WG-291 Tranzyston
  • WG 292 Tranzyston 2
  • WG-430 Luxton
  • WG-430 Luxton 2/ Maestro
  • G-450 Delta
  • WG-460 Delta ze wzmacniaczem

i dziecinne

  • WGb-130Bratek
  • WGZb1-Yogi

gramofony Dueton Mimoza i Monoton były (uwaga) pseudostereofoniczne


Fonika produkowała także szafy grające znane oficjalnie jako Automat Muzyczny AM120 M


Część z nich zazębiła sie z latami 70-tymi, ale umownie pozostawmy je w tej grupie, gdzie przeżyły większość swojego życia jako produktu określonej generacji.


G-450 DELTA

Dane techniczne Delta.jpg

Gramofon ten stanowi ukoronowanie lat 60-tych i jednocześnie zamknięcie pewnego etapu. Zamyka epokę gramofonów monofonicznych, choć czyni to płynnie, bowiem do delty można było z powodzeniem wstawić wkładkę stereo i to nawet dwu różnych typów.


G-450-wkladki.jpg


Był to "deck", chociaż występowała także wersja monofoniczna ze wzmacniaczem lampowym WG-460. Wersja ta miała swoja premierę w roku 1970 na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Poświęcam Delcie więcej uwagi, bo właściwie jak na tamte lata był to produkt naprawdę wyższej klasy, a ponadto wszystko na to wskazuje, że było to 100% polskiej myśli technicznej. W zasadzie gdyby gramofon miał talerz 12 calowy, co parę lat później stało się standardem to pewnie mógłby się spokojnie równać z późniejszymi konstrukcjami. Podczas oglądania zdjęć proszę zwrócić uwagę na przykład na:

  • - przyzwoitą tuleję łożyska talerza wykonaną z mosiądzu (a być może nawet z brązu)
  • - szlifowaną długą oś talerza
  • - mechanizm blokujący wyjmowanie talerza
  • - powrót do typowego mechanizmu ze stopniowaną rolką i czterech prędkości
  • - miękkie zawieszenie całości mechanizmu w skrzynce
  • - porządnemu (regulowalnemu) łożyskowaniu ramienia w osi poziomej
  • - możliwości regulacji nacisku (ostatnio przedtem, ruchoma przeciwwaga była w pierwszej wersji ZISPO)
  • - bardzo starannie wykonanej skrzynce (po zdjęciu pokrywy od spodu, w środku nie było grama kurzu tak dobrze wszystko było spasowane)
  • - napis Delta jest z przodu i z tyłu skrzynki (trochę to komiczne, ale w końcu nie trzeba było robić dwóch form wtryskowych)
  • - sprytna podpórka spoczynkowa ramienia


... czy w epoce Bambina trzeba było czegoś wiecej ?



Maestro

Nie mam (na razie) pod ręka tego gramofonu, ale udało się zdobyć instrukcję, która jest przecudna...

Ze względu na charakterystyczny kolor i liternictwo mnie kojarzy się z innym chyba największym w nakładzie drukiem PRL, wszak także wszechobecnym na imprezach :)

Wino-3.jpg

Lata 70-te - ostry start stereofonii

Płyty zachodnie były zwykle stereofoniczne, co wśród entuzjastów powodowało pewien niepokój: czy odtwarzając taką płytę słyszy się całość nagranego dźwięku czy tylko połowę ?

Śmieszny problem, ale gdzie w tamtych czasach należało szukać odpowiedzi ?

Dochodziło do tego, że płyty stereo traktowane były z niechęcią, a płyty mono na zachodzie stawały się niedostępne. Wtedy w PRL pojawiły się pierwsze gramofony stereofoniczne...

Jak wynika z kalendarium gramofony stereofoniczne były już dostępne w ograniczonym zakresie (Delta po podrasowaniu) niestety cześć z nich miała toporne ramię rodem z Bambina. Dlatego umownie potraktowałby jako początek stereofonii potraktowałbym pojawienie się gramofonów na licencji Telefunkena.


Szał licencji lat 70-tych i Telefunken

Licencja Telefunkena to początek okresu "szału licencji" lat siedemdziesiątych. Wszak skoro gramofony były w produkcji już w roku 1970 to licencja musiała, siłą rzeczy, zostać zakupiona wcześniej. Pojawiły się wtedy mniej więcej równolegle dwa sprzęty. Plastikowy Mister Hit i elgancki G 500. Oczywiście obydwa, jak to bywało z produktami licencjonowanymi, po pewnym czasie dały początek całym rodzinom sprzętu na zasadzie swoistego "rozwijania licencji" "Swoistego" dlatego, że ten rozwój zaczynał się zwykle zwykle z wycofaniem logo licencjodawcy czyli odżegnaniem się od związku z produktem (odpowiedzialności za jakość produktu). Tak było z Fiatem 125 p, który przestał być Polskim Fiatem a stał się FSO 1500 lub po prostu "Polskim" Tak z magnetofonów szpulowych Kasprzaka stanowiących rozwinięcie linii ZK 120 znikła nazwa Grundig mimo, że w mechanizmie niewiele się zmieniło. Z głośników Tonsilu zniknęła "licencja Pioneer" .... itd ...itp. Rodzinę Mister Hita pominę milczeniem, bez przekonania, że kiedykolwiek warto do tego tematu wracać... Za to G 500 należy się trochę więcej uwagi.

G 500

Był to na dobra sprawę pierwszy "deck" stereofoniczny na dodatek wyposażony w pełna automatykę ze zmieniaczem. Ten mechanizm był zresztą jedynym mechanizmem ze zmieniaczem produkowanym w Polsce. To powodowało, że jego budowa była relatywnie skomplikowana, na pewno nieproporcjonalnie do tego, jak często z tych zmieniaczy korzystali użytkownicy. No, ale taki był ówczesny "trynd" światowy i w nim znalazł się G 500.

Dane techniczne.jpg

Dzięki łutowi szczęścia udało się rzutem na taśmę, bo już w trakcie pisania tego tekstu, pozyskać ładny egzemplarz G 500. Szczęście nie jest pełne o tyle, że brakuje długiej osi do zmieniacza, co, przy okazji, wskazuje na egzotyczne wykorzystywanie tej możliwości gramofonu. Z gramofonem zachował się za to komplet "papierów". Proszę zwrócić uwagę na komiczną treść kartki doklejonej do strony trzeciej.


Dzięki temu, że zachowała się oryginalna gwarancja widać, że gramofon zrobiono zapewne w czasach Władysława Gomułki, ale sprzedano już za Edwarda Gierka...



A oto i sam gramofon. Trochę szkoda było go rozmontowywać do zdjęć...



.... do tego celu posłużył inny o rok młodszy egzemplarz.


Wkładka UF-50

Jak, być może, zauważył wnikliwy obserwator wreszcie pojawiło się pojęcie małego nacisku igły oraz narzędzie służące do jego pomiaru. Pojawiły się też konkretne informacje dotyczące wkładki (obsługującej także rodzinę Mister Hitów). To był początek końca intensywnego frezowania płyt...



Jak widać instrukcja dotyczyła także zainstalowania wkładki w gramofonie Delta, co jakby spina dwie epoki.

Złote lata

Lata siedemdziesiąte - stereofonia


Trudno to teraz określić dokładnie, ale przypuszczalnie zestaw z gramofonem w klasie „zbliżonej do Hi Fi” pojawił się nieco później po G 500.

Pierwszy raz widziałem go na własne oczy w „salonie” ZURiT róg Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej. Sprzęt był toporny. Zestaw składał się z gramofonu G 600, wzmacniacza W 600 i kolumn A13, których budowy zupełnie nie pamiętam. Z tego zestawu zupełnie dobrze próbę czasu wytrzymał wzmacniacz W 600 – wzmacniacz lampowy na lampach EL 84.

Miałem go w życiu dwukrotnie i darzę go pewnym sentymentem… Stosunkowo łatwo można go nadal kupić, a jedynym praktycznym mankamentem są wejścia/wyjścia DIN. Nie mniej pierwsze wrażenie pozostało: sprzęt wyglądał marnie, pewnie ze względu na dominujące wykończenie – malowanie szarą farbą.




Powrót