Perły z lamusa - niezwykłe zjawiska w Fonomasterze ciąg dalszy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj
(Utworzono nową stronę " =Prawdziwa historia zmagań z Fonomasterem= ==Wstęp== Po latach oczekiwań na jakiś sensowny gramofon, po w moim przekonaniu falstarcie związanym z drogim i estety...")
(Brak różnic)

Wersja z 13:58, 25 mar 2024

Prawdziwa historia zmagań z Fonomasterem

Wstęp

Po latach oczekiwań na jakiś sensowny gramofon, po w moim przekonaniu falstarcie związanym z drogim i estetycznym inaczej G-600 w końcu ujrzeliśmy Fonomastera. Dla ludzi kolekcjonujących płyty był długo oczekiwanym zbawieniem... Nie było mnie w tej grupie, bo miałem już inny gramofon, ale mogłem obserwować to co Fonomaster zrobił w "środowisku płytowców "

  • Na plus wyszło to że posiadacze Fonomastera przestali być izolowani w sensie pożyczania płyt.
  • Okazało się, że w rozsądnych kosztach można mieć całkiem fajne brzmienie.

Niestety po wstępnym zachłystnięciu się nowym wyrobem okazało się, że jest parę mankamentów:

  • Na rynek trafił produkt samowystarczalny czyli ze wzmacniaczem i kolumnami, a przecież cześć użytkowników miała już radio lub wzmacniacz stereo cześć lampowe ale większość cieszyła się juz Elizabetką Stereo lub nawet Meluzyną.

W konsekwencji trzeba było mieć dwa wzmacniacze na pokładzie. A i przy okazji mniej chcianą parę kolumn. Jesłi ktos chciał jeszcze miec magnetofon stereo, no to miał jednak pewien wybór albo ZK246 albo nic. Oczywiście ktos z dojściami mógł mieć jakąs teslę stereo.

Rozważania o sprzęcie zachodnim celowo pomijam... z powodu drastycznego mijania się cen z soc-rzeczywistością.

Posiadacze gramofonów wiedzieli że mówiąc gramofon mamy na myśli gramofon napędzany rolką bowiem napędy paskiem dopiero się zaczynały. O napędach bezpośrednich nawet nie wspominam... Ponieważ słuchacze radyjek z Diory rzadko mieli do czynienia z intensywnym brzmieniem tonów niskich przeto muzyki słuchało się na zasadzie "wszystko w prawo" plus kontur loudness oczywiście. Efektem było dość szybkie "wzbudzanie" się gramofonu i wywołanie w domowych pieleszach efektu znanego z filmu "Trzęsienie Ziemi" (przy okazji którego debiutowało w wybranych kinach nagłośnienie Dolby Sound)

Po co o tym piszę ? , ano dla ludzi będących bliżej sztuki gramofonowej napęd rolka stał się synonimem przestarzałości i właśnie mniemania, że to napęd talerza jest jedynym źródłem opisanego wyżej szkodliwego dudnienia. Nie do końca jest to prawda, ale pojawienie się nowego produktu napędzanego zgodnie ze standardem lat 60 tych było jednak pewnym obciachem.

Reasumując fani chcieli gramofonu bez wzmacniacza i napędzanego paskiem, a dostali komplet ze wzmacniaczem i kolumnami z napędem rolką.

Oczywiście wszyscy wytwórcy sprzętu audio mieli doskonałe alibi, które opierało się na badaniach rynku. Rynek opierał się na ludziach - potencjalnych użytkownikach, a ci mieli taką świadomość techniczną jaką mieli. W gronie dalszych znajomych znalazł się koleś, który kupił radioodbiornik, i natychmiast go zareklamował, z powodu że nie gra. Dopiero sprzedawca w ZURiCie "uświadomił go jak straszliwie się myli" żadając od radia które kupił bez kolumn aby wydało z siebie dźwięk... To dawało pewne uzasadnienie sprzedawania rzeczy które właczone do prądu grają. Proszę zwrócić uwagę że pierwszy polski magnetofon KASETOWY stereo też był ze wzmacniaczem, a cy w zestawie z kolumnami powiem szczerze nie pamiętam.

Chwała G601A

Powyższy długawy wstęp miał za zadanie wykazanie dlaczego polski Record Deck G-601A stał się długo oczekiwanym strzałem w dziesiątkę dla wielbicieli płyt. Moim zdaniem była to jedna z najbardziej udanych konstrukcji i nie tylko moim ponieważ gramofon ten nadal jest ceniony nie tylko wśród Dziadków. Te z grubsza 50 lat eksploatacji obnażyło jednak trochę mankamentów, w myśl zasady, że w miarę jedzenia apetyt rośnie.

Są to drobiazgi konstrukcyjne zaczynając od tzw ósemki, po wkręty blokujące gniazdo DIN uniemożliwiające sprawne wyjęcie ramienia. Jeden ze znajomych po linii gramofonowej w cywilu muzyk zdefiniował to na co bezwiednie skarżą się użytkownicy, a mianowicie telepanie się talerza na boki. Dokładnie tego rodzaju zjawiska opisuje Joseph F Grado w serii artykułów