Miało być: Osobiste komputery 8-bitowe a sprawa polska. Jest: Historia innowacyjności w PRL (i później)

Z Technique.pl
Wersja z dnia 19:53, 7 gru 2018 autorstwa Szdowk (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj

Miało być: Osobiste komputery 8-bitowe a sprawa polska. Jest: Historia innowacyjności w PRL (i później)

Ten tekst powstawał w przeciągu ostatniego roku. Jego pierwsza wersja miała być opublikowana dokładnie rok temu. Niestety w międzyczasie słowo „innowacyjność” stało się bardzo modne w polityce. Aby nie być posądzonymi o zaangażowanie polityczne, kolektywnie podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu publikacji do czasu zmiany retoryki. Umożliwiło nam to też dopracowanie tekstu i nabranie odrobiny dystansu do omawianych zagadnień.

Strona z "jakiegoś" raportu naukowego. Wykresy wyraźnie wykonane na ZX Spectrum.

Od jakiegoś czasu przymierzam się do poruszenia na łamach technique.pl tematów związanych z komputerami ośmiobitowymi. W końcu znaczna grupa i znajomych i czytelników w jakiś sposób na takich komputerach w latach 80-tych „zjadła zęby” (przysłowiowo). Chciałem poruszyć tą tematykę opowiadając o poważnych zastosowaniach takich komputerów w Polskiej Nauce i Technice.

Sam znam z życia parę przykładów takich zastosowań, w szczególności w systemach pomiarowych, analizie danych lub sterowaniu.

Niestety systemy komputerowo - pomiarowe o których mowa, zostały już dawno zezłomowane. Rozejrzałem się wśród znajomych za ludźmi, którzy budowali i wykorzystywali takie zestawy komputerowe. Okazało się, że znaczna część z tych osób już odeszła :( Pozostali raczej pamiętają anegdoty związane z prowadzonymi pracami niż ich szczegóły techniczne.

Oczywiście, rozmowy z takimi ludźmi prowadzi się bardzo przyjemnie, a nawet można powiedzieć, że są fascynujące. Np. można usłyszeć nie jedną historię jak z zachodu przemycano do kraju objęte embargiem układy scalone lub jaki był opór materii żywej (pań wprowadzających dane do wczesnych komputerów typu RIAD) przed przesiadką na Amstrady CPC, mimo że te wykonywały powierzone zadania n-razy szybciej (a na pewno taniej) albo jak pracownicy jednego z centrów obliczeniowych wymieniali w jednym z zagranicznych biur handlowych spirytus przeznaczony do mycia twardych dysków na części zamienne do naprawy komputerów. Ale mimo całej sympatii nie o takie historie mi chodziło.

Strona tytułowa losowo wybranego raportu z prywatnej kolekcji.

Pomyślałem tak. Większość takich prac była prowadzona na koszt podatnika. Były to lata 70-te lub 80-te, ale system finansowania prac badawczych niewiele się różnił od współczesnego. Jeżeli prace były finansowane ze środków „publicznych”, to i były pisane raporty i sprawozdania w celu rozliczenia tych prac. Gdzie one są? Dowiedziałem się, że takie sprawozdania po zakończeniu projektów były przekazywane bez zbędnej zwłoki do bibliotek jednostek organizacyjnych w których prowadzono te prace. Czyli po prostu super!

Znane są przecież publicznie dostępne przez Internet amerykańskie archiwa NASA, Sandia Laboratory, Los Alamos, Departamentu Energii itp. obejmujące ostatnie 50-60 lat działania tych instytucji. Jakże nie mogłem pomyśleć o tym od razu! Z nadzieją udałem się więc do lokalnej biblioteki.

Tam jednak zostałem rozczarowany. Bezskutecznie odwiedziłem również inne okoliczne biblioteki na sąsiednich wydziałach jednej z krajowych uczelni technicznej. Nie, nie chodzi o to że takie raporty i sprawozdania są np. tajne lub poufne. Okazało się, że sprawozdania z prac badawczych w XX w. były przechowywane przez 5-6 lat. Potem wykreślano je z katalogu, by po zebraniu ich większej ilości przekazać je na makulaturę. Cykl ich życia od momentu przyjęcia na stan biblioteki do momentu zniszczenia trwał od 6 do maksymalnie 10 lat. A w wypadku przerwania z jakichś przyczyn projektu jego dokumentację często palono od razu „komisyjnie”, a ew. powstałe prototypy cięto palnikami na kawałki.

Przyszła mi na myśl rzecz straszna. Jak można mówić o jakimkolwiek rozwoju, jeżeli wyniki prac badawczych, np. bezcenne dane pomiarowe, opisy sposobów ich analizy i wnioski były regularnie niszczone?

Przykładowa "jakaś" charakterystyka z epoki.

Można założyć, że od 60 lat naukowcy w naszym kraju pracują w cyklach 7-15 letnich. Tzn. kolejne pokolenia naukowców zaczynają pracować mniej-więcej nad tymi samymi zagadnieniami co poprzednie nie mając dostępu do wyników wcześniej prowadzonych prac i badań, bo te w skali historycznej są od razu mielone na makulaturę.

W takich warunkach trudno jest mówić o jakiejkolwiek poważnej innowacyjności. Składanie dronów z chińskich klocków lub budowa prostych układów sterowania na bazie uniwersalnych mikro -kontrolerów nie jest innowacyjnością. To, mówiąc żargonem, „zwykła inżynierka” na poziomie tego co w ciepłych krajach znane jest jako DIY („Do it yourself”, czyli „zrób to sam”).

Dlatego też m. in. z sympatią, szacunkiem i ciekawością patrzę na retro-technikę i projekty starające się odtworzyć technologię i dokumentację starych maszyn i urządzeń. Zarówno te dotyczące konstrukcji z XIX(!) jak i XX wieku. Dopiero na ich podstawie będzie można stworzyć prawdziwie innowacyjne technologie i produkty. Zatem jeśli ktoś stoi przed problemem oddania na makulaturę jakichś „bezwartościowych” sprawozdań czy raportów, to chętnie rzucimy („my” jako zespół redakcyjny) na to okiem.


PS. Do tematu niszczenia wyników prac zarówno badawczych jak i wdrożeniowych oraz współczesnego poziomu kształcenia jeszcze wrócimy i postaramy się w jakiś sposób przeanalizować wspomniane zjawiska.


Tekst przygotował: dr inż. Szymon Dowkontt


Powrót do "Strony głównej"


Powrót do "Wydania 2018"