Gramofony: Ronald

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj


Ronald 1981 -1982 ?

Ten gramofon powstał dość przypadkowo... W tamtych latach trudno było o materiał zwłaszcza na talerze. Udało się jednak zdobyć trochę plexi o grubości 10 mm.

Z niego powstała baza subchassis i talerz "nośny". Resztę talerza stanowiły krążki aluminiowe o średnicy około 110 mm. Ideą było zrobienie gramofonu z podwieszonym subchassis. Ma ono takie same wymiary jak baza, a całe zawieszenie wraz ze sprężynami ukryte jest w nogach, na których stoi gramofon. Zasadniczo nogę stanowi śruba wkręcona w bazę. Na niej znajdują się dwie nakrętki jedna oparta o podłoże służy do poziomowania bazy druga stanowi podparcie dla sprężyny podtrzymującej subchasis i pozwala na jego poziomowanie. Do bazy zamocowany jest silnik prądu stałego ze stabilizatorem prędkości. Zasilacz umieszczony jest we wtyczce jak w przypadku typowego współczesnego zasilacza lub ładowarki.

W czasie kiedy powstawał prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej został Ronald Reagan. Fala druzgoczącej krytyki jego osoby jak przetoczyła się wtedy przez media skłoniła nas do nadania naszemu dziełu takiej nazwy.

Wtedy też panowała moda, pewnie aktualna także dziś, na wypisywanie różnych własności sprzętu. Miała swój początek w pierwszych radiach tranzystorowych gdzie producent wypisywał na obudowie ilość użytych tranzystorów (lata 60-te) zwykle 6 lub 9. Ponieważ stabilizator obrotów zwiera jeden tranzystor stąd tytułem kpiny taki napis znalazł się na gramofonie. Napisy były dość trwałe bo wykonane letrasetami na subbchssis, co gwarantowało brak dostępu do nich, a tym samym uniemożliwiało ścieranie.

Gramofon nie miał pokrywy, co w tamtych czasach nie stanowiło wady. Dawcą ramienia był Fonomaster, jednak ponieważ były to czasy ekspansji wkładek do nacisków poniżej 1,5 grama to ramie zostało "wyprostowane" i zdecydowanie "odchudzone".

Były zrobione dwa różniące się dość znacznie egzemplarze. Drugi egzemplarz najprawdopodobniej nie miał subchasis i został jakoś zagospodarowany przez wspólnika. Mój egzemplarz zniknął mi z oczu w okolicach roku 82 może 83......


Tekst przygotował dr inż. Maciej Tułodziecki


Powrót