Subiektywna historia Polskiego przemysłu elektronicznego od roku 1980 do końca (czyli garść wspomnień): Różnice pomiędzy wersjami

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj
(Utworzył nową stronę „Patrząc na zestawienia i opisy produktów elektronicznych polskiej produkcji, które ostatnio zamieszczamy, nie chce się wierzyć, że było ich tak dużo. Można ...”)
 
m
Linia 1: Linia 1:
 +
[[Category:Felietony]]
 
Patrząc na zestawienia i opisy produktów elektronicznych polskiej produkcji, które ostatnio zamieszczamy, nie chce się wierzyć, że było ich tak dużo. Można odnieść wrażenie, że ponieważ było ich tak dużo, to były dostępne. Jest to złudzenie, które może dawać całkowicie fałszywy obraz tamtych czasów. W niniejszym tekście opiszę subiektywnie realia rynku sprzętu elektronicznego mniej więcej lat '80, czyli czasów w których byłem całkiem przeciętnym nastolatkiem z dużego miasta z rodziny „inteligenckiej”.
 
Patrząc na zestawienia i opisy produktów elektronicznych polskiej produkcji, które ostatnio zamieszczamy, nie chce się wierzyć, że było ich tak dużo. Można odnieść wrażenie, że ponieważ było ich tak dużo, to były dostępne. Jest to złudzenie, które może dawać całkowicie fałszywy obraz tamtych czasów. W niniejszym tekście opiszę subiektywnie realia rynku sprzętu elektronicznego mniej więcej lat '80, czyli czasów w których byłem całkiem przeciętnym nastolatkiem z dużego miasta z rodziny „inteligenckiej”.
  
Linia 48: Linia 49:
  
 
dr inż. Szymon Dowkontt
 
dr inż. Szymon Dowkontt
 +
 +
 +
 +
[[Strona_główna|Powrót do "Strony głównej"]]
 +
 +
 +
[[Wydanie 2014|Powrót do "Wydania 2014"]]

Wersja z 10:14, 3 maj 2014

Patrząc na zestawienia i opisy produktów elektronicznych polskiej produkcji, które ostatnio zamieszczamy, nie chce się wierzyć, że było ich tak dużo. Można odnieść wrażenie, że ponieważ było ich tak dużo, to były dostępne. Jest to złudzenie, które może dawać całkowicie fałszywy obraz tamtych czasów. W niniejszym tekście opiszę subiektywnie realia rynku sprzętu elektronicznego mniej więcej lat '80, czyli czasów w których byłem całkiem przeciętnym nastolatkiem z dużego miasta z rodziny „inteligenckiej”.


Jaki sprzęt RTV był u mnie, w statystycznym domu mniej więcej w roku 1980? Były to: telewizor czarno-biały, gramofon (adapter) mono (prod. ZSRR), magnetofon MK-122 i tranzystorowe radioodbiorniki: Przenośny (ZSRR) i stacjonarny Thompson, pamiętający jeszcze chyba czasy Gomułki. U moich kolegów wcale nie było lepiej. Bardziej zamożne osoby miały w domu kolorowy telewizor marki Rubin, a czasem radio, radioodtwarzacz lub gramofon stereo. Ale zdarzały się też lampowe radioodbiorniki jeszcze w drewnianych skrzynkach z "okiem", czasem z gramofonami. Niektóre przedmioty, jak np. magnetofony szpulowe były egzotyką - ale się zdarzały.

W roku 1981 dostałem pod choinkę „kieszonkowy” radioodbiornik „Asia”. Mniej więcej w tym okresie był też zakupiony magnetofon „Kapral 113IC” - ale schowany „na przyszłość” ;) .

Z drugiej strony, nas, jako dzieci które właśnie stawały się nastolatkami i miały po 10lat sprzęt RTV mało interesował. Jako początkujące nastolatki bardziej pasjonowały nas klocki Lego i „resorowce”. W dodatku w tym okresie TV miała 2 programy (chyba od roku 1984 dodatkowo trzeci program telewizji radzieckiej, nadawany przez słabiutki nadajnik na PKiN), a radio 4 programy (chyba tylko jeden lub dwa nadawane były w „stereo”). Warto wspomnieć, że pierwszy program Polskiego Radia był nadawany na falach długich z chyba najwyższego tego typu masztu radiowego na świecie, przez co był doskonale słyszalny w całej Europie, a marynarze twierdzili, że da się go słuchać nawet na Kubie :)


Ale wróćmy do tematu. Co można było uczciwie kupić w sklepie? Do połowy roku 1981 sporo – ale nigdy nie było tak, że można było dowolnie wybierać. Jednak dawało się coś upolować. Należy także wspomnieć, że pewne grupy zawodowe miały łatwiej – np. pracownicy „resortów” mieli własne sklepy. Podobnie rolnicy mieli system talonów, więc sporo sprzętu stało w GS'ach. Były też ułatwienia dla „młodych małżeństw”. Jednak z czasem było coraz gorzej. W pewnym momencie, w latach ok. 1982-83 w zasadzie tylko „młode małżeństwa” miały możliwość zakupu czegokolwiek. Parafrazując mojego szanownego kolegę, towary dostarczane do sklepów znikały z zaplecza zanim z drzwi zdjęto tabliczkę „Przyjęcie towaru”, a na półkach często w ogóle się nie pojawiały.


Na przykładzie nieistniejącego już sklepu RTV z ul. Rakowieckiej w Warszawie możemy prześledzić co było dostępne. W roku 1983 były to głównie buty, poduszki i piecyki elektryczne. Stacjonarne monofoniczne radioodbiorniki Śnieżka (lub podobne - „Śnieżka jest chyba późniejsza) i przenośne (zbliżone do późniejszej „Moniki”). Nie było telewizorów, nawet czarno-białych. O magnetofonach i radioodtwarzaczach nikt nie słyszał. Za to zalegały (z uwagi na cenę i przestarzałość) gry wideo typu „pong”, nawet z dołączonym pistoletem.

W tym okresie na nasz rynek praktycznie trafiały tylko odpady z eksportu, który z uwagi na sankcje gospodarcze, był prowadzony głównie do krajów RWPG.

W ramach reformy gospodarczej, gdzieś w roku 1984, wróciły do sklepów czarno białe odbiorniki TV. Rok później pokazały się nawet kolorowe Jowisze i Venusy i to w wolnej sprzedaży, ale po „cenach rynkowych”. Mimo urynkowienia gospodarki o tym, że nadal produkowane są magnetofony i radioodtwarzacze można było się dowiedzieć tylko z list nagród w totolotku i państwowej loterii... oraz z oferty komisów i bazarów (często zwanych ówcześnie giełdami). Sprzęt często był załatwiany po znajomości. Często do sklepu w ramach dostawy towaru przywożono 2-3 szt. danego towaru. Oczywiście od czasu do czasu dawało się coś upolować. Jeden ze starszych kolegów twierdzi, że nawet w najgorszych czasach towar był cały czas dostępny, tylko trzeba było go poszukać. Np. ów kolega po kolumny głośnikowe jeździł z Warszawy do Skierniewic, bo tam akurat otwarto nowy salon firmowy Unitry i „na otwarcie” dobrze go wyposażono...


Wraz z naszym dorastaniem, w połowie lat '80 pojawiały się w naszych domach nowsze magnetofony i radioodtwarzacze – głównie pochodne i pozostałości po licencji Grundiga oraz inny ciut nowocześniejszy sprzęt. I tak np. u mnie w domu OTC Venus pojawił się w roku 1985, a w 1986 nawet „dewizowy” komputer ZX Spectrum. Gdzieś w 1987 odziedziczyłem po babci przenośny telewizor typu „Silelis 401D” (ZSRR), którego używałem jako monitor.


Generalnie sytuacja rynkowa „pełzających niedoborów” utrzymała się aż do mniej więcej roku 1986-87. Wtedy dało się już odczuć „reformę gospodarczą”, działania „spółek polonijnych” i zniesienie zachodnich sankcji gospodarczych związanych ze Stanem Wojennym. Sprzęt RTV bardzo powoli zaczął się pojawiać w sklepach. Należy pamiętać, że nigdy nie było tak, aby w jakimś sklepie był dostępny cały asortyment danego krajowego zakładu produkcyjnego (nawet w sklepach firmowych lub przyfabrycznych), nie mówiąc już o jednoczesnej dostępności produktów z wielu zakładów. Zwykle były to pojedyncze wyroby.


Jako „późni” nastolatkowie nasze wewnętrzne potrzeby się powiększały. W domach, zgodnie z zachodnimi trendami rynkowymi i dostępności w handlu, zaczęły się pojawiać prawdziwe krajowe „wieżowe” amplitunery, gramofony i deck'i.


Co było dalej? W latach 1989-90 na rynek zawitały produkty zachodnie. Najpierw na bazarach i „stolikach” (był to okres, gdy znaczna część populacji trudniła się handlem ze stojących przy ulicy turystycznych stolików), a potem w prywatyzowanych sklepach.


Z drugiej strony nasi rodzice zaczęli zarabiać lepiej. Tzn. Nie była to już równowartość 20$ miesięcznie, ale powiedzmy, 80$ ;) Pomału wszystkich zaczynało być stać na wyroby zachodnie. I tak np. na przełomie lat '80 i '90 wśród moich kolegów i koleżanek królowały już zachodnie radioodtwarzacze typu „jamnik”. Warto podkreślić, że o prestiżu jakie dawało posiadanie danego urządzenia decydowała ilość jego funkcji, a w zasadzie ilość gałek, pokręteł, suwaków i... lampek :) Radiomagnetofony jednokasetowe przestawały mieć rację bytu.


W momencie gdy nasz przemysł elektroniczny ogarnął się i osiągnął ok. roku 1991 pełne(?) możliwości produkcyjne i w katalogach pojawiły się m.in. „pełnokrwiste” wieże Radmoru lub Diory (tzn. takie, które składały się z większej ilości segmentów niż 2 – amplitunera i deck'a), to okazywało się, że potrafiły być one nie tylko droższe od zachodnich, ale też z uwagi na załamanie się uspołecznionej sieci sprzedaży, mniej dostępne. Np. wieżę Diory widziałem w sklepie tylko raz, a Radmoru nigdy - podczas gdy sprzęt takich firm jak Technics lub Sony był dostępny wszędzie. W związku z tym nasuwa się też pytanie o wielkość produkcji naszych zakładów w tym schyłkowym okresie, ale to temat na inną okazję.


I takiż sprzęt (Technics, Sony, Sanyo, Sharp, czasem Philips i inne) zwykle był kupowany przez naszych rodziców do domów jak byliśmy w wieku licealnym – czyli na początku lat '90.


W tym szczytowym okresie, po roku 1991, w ramach reformy bankowej, wojny handlowej ze wschodem, niemożności konkurowania z zachodem, chybionych prywatyzacjach, ewidentnych błędów w zarządzaniu lub działalności, którą czasem można by określać jako przestępczą, Polski przemysł elektroniczny zaczął umierać. Mimo, iż niektóre zakłady wegetowały znacznie dłużej – nawet do początku XXI w., można przyjąć, że mniej więcej po roku 1995 było „pozamiatane”.


Należy wspomnieć, że przez cały ten okres ('80) znaczny asortyment zachodniego sprzętu RTV był stale dostępny w Pewexach i Baltonie. Oczywiście po „zachodnich” cenach, ale to zupełnie inny temat, którego tu celowo nie poruszam. Po prostu wśród rodziców moich kolegów i znajomych, w przaśnych latach '80, nie było osób, które były by w stanie pójść np. do Pewexu i kupić 3-4 segmenty wieży po 150-200$ za sztukę, przy średnich zarobkach na poziomie 20$...


dr inż. Szymon Dowkontt


Powrót do "Strony głównej"


Powrót do "Wydania 2014"