Fonica na żywo - wystawa w Muzeum Miasta Łodzi część IV

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj

Fonica na żywo - wystawa w Muzeum Miasta Łodzi część IV

Ostatnie już spotkanie z cyklu imprez towarzyszących wystawie czasowej „Stali bywalcy tamtych prywatek. Łódzkie Zakłady Radiowe Fonica” odbyło się 30.10.2016 w Muzeum Miasta Łodzi i było nazwane „Finisaż”. Formuła tego spotkania odbiegała od poprzednich i przypominała raczej luźne rozmowy w kuluarach sali wystawowej.

Obydwaj kuratorzy wystawy, Tomasz Kochelski i Marcin Szymański, na początku spotkania podziękowali za przybycie gościom oraz przypomnieli, że jest to już ostatnia możliwość obejrzenia zebranych eksponatów.

Na spotkaniu byli obecni pracownicy oraz inni zwiedzający, którzy nawiązywali w grupach i podgrupach rozmowy dotyczące dawnej produkcji oraz niuansów konstrukcji wyrobów Foniki.

Ze znanych nam konstruktorów można było spotkać panów: Jerzego Wojtasa, Stanisława Szczepańskiego, Andrzeja Stodolnego i Edwarda Michalczyka. Oczywiście toczące się rozmowy były skierowane na przeróżne "tajemnice i mity" dotyczące nieistniejących zakładów. Udało się obalić kilka mitów, które krążą po Polsce.

Pierwszy to mit o japońskim pochodzeniu ramienia R2 znanego z gramofonu G-601. Do współtworzenia tego ramienia przyznaje się pan Jerzy Wojtas. Dzięki prywatnym kanałom konstruktorzy uzyskali informacje, że rurki aluminiowe produkują ZML Kęty. Oficjalnie te wytłaczane, cienkościenne rurki nie istniały i nie były oferowane. Oddelegowany pracownik przywiózł wiązkę rurek do badań w Fonice. Kamienie do łożyskowania ramienia pan Wojtas przywiózł z jednego z wyjazdów do Czechosłowacji. Jak wspomina dostał w zakładach w Trutnovie garść łożysk, które włożył do kieszeni i przywiózł do Łodzi. Dodatkowo ramię R2 miało kilka odmian i były one wszystkie wykorzystane na początku produkcji. Jedna z wersji widoczna jest na rysunku poniżej.


WG-610f Fonomaster rys4.jpg

Jeszcze inną wersję widać na zdjęciu prototypu (2), który jest w posiadaniu pana Wojtasa.

Zdj-ret 2.jpg

A oto dla przypomnienia rysunki R02 w najbardziej rozpowszechnionej wersji.

Rys 5.jpg Rys 6.jpg

Myślę, że mit o pochodzeniu ramienia R2 od Micro Seiki należy uznać za obalony.

Jeszcze inną niepotwierdzoną opowieścią jest to, że kupiliśmy licencję na wkładkę gramofonową od firmy pakującej gotowe wyroby, a nie od firmy produkującej wkładki. Mowa tu oczywiście o holenderskiej firmie Tenorel. Pan Andrzej Stodolny, który bywał w siedzibie firmy Tenorel mieszczącej się przy ulicy Honore Lambostraat 2 w holenderskim Bussum twierdzi, że był to jak najbardziej producent wkładek. Pan Wolf, właściciel kilkudziesięcioosobowej firmy, był jej dyrektorem, managerem i szefem działu handlowego. Byli tam zatrudnieni również technolodzy, pracownicy biurowi i produkcyjni. Zastępcą właściciela do spraw technicznych był inż. Lebout. Oczywiście igły kupowali w Szwajcarii (później również Fonica), które osadzali samodzielnie w aluminiowym wsporniku. Również drut na cewki czy magnesy był kupowany u zewnętrznych dostawców, ale montaż wkładek i produkcja obudów odbywała się w Holandii. Roztrząsanie dzisiaj, czy sami konstruowali wkładki, czy zlecali projekty zewnętrznym firmom nie ma znaczenia i fakt ten nie może świadczyć o tym, że była to jedynie firma opatrująca swoim logo cudze wyroby.

Ostatnią ciekawostkę o tym, jak ZRK Kasprzak stał się „producentem” gramofonów opowiedział pan Jerzy Wojtas. Firma Telefunken sprzedawała duże ilości fonikowskich gramofonów Mister Hit do Meksyku. Po spadku zamówień zza Atlantyku Telefunken kilkakrotnie zgłaszał uwagi tyczące rzekomo nieodpowiedniego marchewkowego koloru obudowy. Obudowy były produkowane z tworzywa sztucznego importowanego z firmy BASF, wskazanego przez technologów Telefunkena. Nie mogło być mowy o żadnych odstępstwach od dokumentacji.

Na koniec kopia matejkowskiego obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” na ścianie pokoju hotelowego w uniejowskim zamku stała się pretekstem do zerwania kontraktu na dostawę Mister Hita. W tym pokoju nieszczęśliwie ulokowano przedstawiciela firmy Telefunken...

Po jakimś czasie koniunktura w Meksyku wróciła i nowe partie Mister Hita stały się znowu potrzebne. Telefunken powrócił do rozmów z dyrekcją Unitry, ale zażądał, aby Mister Hita produkował już inny zakład. Wybór padł na ZRK. Zdawało się, że dla technicznie zaawansowanej fabryki magnetofonów i odbiorników radiowych, produkcja przeciętnego gramofonu ze wzmacniaczem nie będzie stanowić żadnego problemu. Okazało się wkrótce, że nawet prosty gramofonik wymaga specjalistycznego doświadczenia.

Wyjściem okazało się ciche wsparcie jakiego Fonica udzielała zakładom Kasprzaka montując część Mister Hitów z elementów dostarczanych do Łodzi. Kolor obudowy nie budził już żadnych wątpliwości.

Można było się też dowiedzieć, że w Łodzi powstawały różne wersje gramofonów Philips. Niestety nie ustalono, czy główki ramienia przystosowywano do wkładek w standardzie Philipsa, czy były to telefunkenowskie wersje Uf-50.

Zdj-ret 3.bmp

No cóż, dzięki takim zakulisowym rozmowom wypływają na światło dzienne dawno już zapomniane i kiedyś tajne historie.

Już na zakończenie rozmów pan Andrzej Stodolny zaproponował przedstawicielom Muzeum, żeby dzisiejsze spotkanie powtarzać co roku. Miałyby to być spotkania przy kawie z konstruktorami i fanami wyrobów Foniki. Uznał nomen omen, że termin przed Zaduszkami jest jak najbardziej stosowny do wypominek o minionej świetności Foniki.


Tekst i ilustracje: Paweł Cendrowicz


Powrót do "Strony głównej"


Powrót do "Wydania 2016"


Powrót do Gramofonów