Fonica na żywo - wystawa w Muzeum Miasta Łodzi

Z Technique.pl
Wersja z dnia 10:55, 12 lip 2016 autorstwa Szdowk (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj
Ulotka fonica K71-1.jpg

W ubiegłym tygodniu ruszyła w Muzeum Miasta Łodzi wystawa czasowa poświęcona Łódzkim Zakładom Radiowym „Fonica”. Jako zadeklarowany gramofil nie mogłem się tam nie udać. Wystawa mieści się na pierwszym piętrze Muzeum budynku o niezwykłym pięknie i klimacie.


Muzeum-1.JPG Muzeum-2.JPG


Wystawa powstała dzięki wysiłkom dwóch dobrych duchów - kuratorów wystawy Marcinowi Szymańskiemu i Tomaszowi Kochelskiemu. Rzecz jasna na wystawie nie udało się zgromadzić wszystkiego, ale chyba nawet nie taki był cel ćwiczenia. Co do ducha produkowanych gramofonów były reprezentowane wszystkie epoki.


Pierwsze wrażenie było wspaniałe, a to jest najważniejsze.

Plan ogolny.JPG


  • Nieprawdopodobny klimat dają też zdjęcia z czasów produkcji i gustowny dobór instrukcji, prospektów i serwisówek:
Bambina folder-1.JPG Telefunken--4.JPG


  • Ekspozycja jest bardzo bogata, m.in.:

Ponieważ wystawa wiąże się także z cyklicznymi „wydarzeniami” zaistniał plan wzięcia w nich udziału... czy uda się to zrealizować to dopiero czas pokaże, ale dobry początek został zrobiony.


  • Wydarzenie nr 1 „Made in Poland”

10 lipca 2016

MML- 2.jpg

Spotkanie z byłym dyrektorem ŁZR Fonica p Kazimierzem Kanieckim. W spotkaniu brał udział także p. Michał Świątnicki szef dawnego radiowęzła zakładowego. Roli mistrzów ceremonii podjęli się dwaj kuratorzy wystawy.

Wydarzenie -1.JPG Wydarzenie -2.JPG

Na sali zgromadziło się stosunkowo dużo widzów jak sądzę w większości byłych pracowników ŁZR. Spotkanie miało charakter sentymentalny, a w powietrzu czuło się jednak sporo emocji spod hasła, że upadek takiej fabryki był po prostu niesprawiedliwy. Wobec emocji padających z sali ocierających się o teorie mocno spiskowe, p. Dyrektor wykazał konsekwentne pragmatyczne stanowisko. Początek końca w jego opinii to załamanie się rynku wschodniego będącego sporym klientem ŁZR. Pewno wspominałem już o tym przy innych okazjach, ale w skrócie wyglądało to tak:

- kontrahenci ze Związku Radzieckiego kupowali towar DRUGOLIGOWY, co łatwo sprawdzić ponieważ jeszcze dużo tego sprzętu krąży na tamtejszym rynku. Wystarczy odrobina wprawy w korzystaniu z rosyjskich portali aukcyjnych i odrobina umiejętności w poruszaniu się w cyrylicy. Polityczna decyzja ówczesnego ministra p. Tadeusza Syryjczyka o przekierowaniu exportu na Zachód w opinii Dyrektora była utopią, która częściowo utopiła zakład. Podejrzewam, że nawet skierowanie tego towaru na polski rynek nie spowodowałoby, że ten skłonny był go wchłonąć. Nie było też problemu spisku konkurencji, a na przykład problem przerostów zatrudnienia o czym też Dyrektor wspomniał.

To co udało mi się odkryć wcześniej przez śledzenie rynku rosyjskiego opina Dyrektora potwierdziła w całej rozciągłości. Co do współpracy z Zachodem padło tylko hasło współpracy z Telefunkenem...

Dość ciekawie i zgoła inaczej wyglądała współpraca przy okazji wzmacniaczy, ale to już oddzielny temat.

Z sali wylewała się tęsknota do dawnych możliwości socjalnych stwarzanych przez fabrykę. Pojawiały się też wypowiedzi dość kontrowersyjne, głownie przez powierzchowne ujęcie tematu. Ci dobrzy skonstruowali świetny gramofon, a ci źli ustalili na niego zaporowa cenę. A gdzie szczegóły ? Można podać jeden przykład, akurat nie odnoszący się do ŁZR. Ci dobrzy w Kasprzaku zbudowali magnetofon kasetowy Marcin, a ci źli dali na niego cenę wówczas 33000 złotych czyli o rząd wielkości więcej niż np. Finezja. I co? Mimo tej ceny i tak nikt go nigdy nie widział w sklepie..., a i dziś podobnie jak magnetofon Koncert trzyma się dobrze. Jak widać sama zaporowa cena nie mogła utrącić dobrego produktu.

Jest jeszcze coś, o czym nie było mowy, a co stanowi mój SUBIEKTYWNY głos w tej sprawie.

Chodzi o przyśpieszony upadek w dekadzie 1992-2002. Gramofony zaspakajały potrzeby konsumentów także inne niż tylko słuchanie muzyki. Jedną z takich potrzeb jest potrzeba wyróżniania się, to dlatego wszyscy jeżdżący małymi fiatami dekorowali je w obciachowe gadżety. Jak się szło do kogoś posłuchać muzyki to wiadomo było, że na półkach czai się Meluzyna, a obok stoi Fonomaster etc. Jak ktoś miał zachodni sprzęt, a zwłaszcza kolumny to nieprzerwanym szlakiem udawały się do niego pielgrzymi, aby ów sprzęt obejrzeć i „odsłuchać”. Posiadacze Danieli i ZK246 chyba im tego skrycie zazdrościli. Więc jak zmieniły się czasy to każdy wolał mieć plastikowego Sharpa czy Tensaia niż może o klasę lepszego Daniela czy Adama. Chichot historii polega także na tym, że w tamtych czasach jakość zachodnich gramofonów w klasie popularnej spadała szybciej niż można sobie było wyobrazić. No, ale potrzeba posiadania czegoś innego definitywnie zaślepiała cześć konsumentów i odbierała im możliwość technicznie obiektywnej oceny walorów sprzętu. To w moim przekonaniu doprowadziło do chwilowej zapaści rynku wewnętrznego. To trochę tak jak z bywalcami światowych kurortów Egiptu i Tunezji, którzy jednak w tym sezonie wracają nad Bałtyk. W moim subiektywnym ujęciu, to właśnie opisana tendencja unieszkodliwiała sporo zupełnie dobrych produktów doprowadzając ich wytwórców do ruiny.

Wracając do spotkania to dowiedziałem się kilku rzeczy nowych.

Autor książek o gramofonach związany z LZR p. Michał Jadczyk wyjaśnił skąd wzięła się nazwa Fonica. Otóż zakłady miały nazwę T4 co stanowi bardziej kryptonim niż nazwę. O jej zmianie nie mogło być mowy. Postanowiono więc zaprojektować logo z nazwą i zastrzec to, jako wzór, w Urzędzie Patentowym. Po uzyskani zastrzeżenia wzór wdrożono. To spowodowało awanturę. Ale udało się skierować gniew awanturników na polemikę z Urzędem Patentowym.

Co do obecnego właściciela nazwy i logo, to chyba jest nim formalnie ostatni właściciel fabryki czyli (zbankrutowana) firma Daewoo. Wspomniany koncern przejął też całą dokumentację, rozumiem, że także techniczną. Gdzie jest obecnie i dokumentacja i koncern, tego nikt nie wie, ale w moim przekonaniu jest jeszcze jakiś cień szansy, że dokumenty kiedyś się odnajdą. Ponieważ jednak to tylko cień w związku z tym uzyskanie pewnych informacji możliwe jest jedynie ustnie od kompetentnych ludzi, co mam nadzieje nastąpi przy okazji kolejnych spotkań poświęconych ŁZR w Muzeum Miasta Łodzi (rozkład poniżej).

Ulotka fonica K72-2.jpg


Autor: doc. dr inż. Maciej Tułodziecki


Powrót do "Strony głównej"


Powrót do "Wydania 2016"


Powrót do Gramofonów