CED, LD, CD-i Etc.

Z Technique.pl
Wersja z dnia 21:47, 14 sie 2016 autorstwa Szdowk (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj

CED, LD, CD-i Etc.

Czasem się tak dzieje, że z niewinnych dyskusji wyłania się jakiś temat, który przeradza się potem w tekst lub nawet cykl tekstów na stronie. Ostatnio z powodu, którego już nie pamiętam, pojawił się temat zapisu obrazu na płytach. Zaczęliśmy się cofać pamięcią i okazało się, że aktualny temat piłki nożnej stał się pomocny, bowiem to w związku z nim zetknąłem się po raz pierwszy z pojęciem „płyty pamięci”. Wiąże się to z powtórkami podczas meczów piłkarskich. Jeśli dobrze pamiętam, to pierwsze Mistrzostwa Świata jakie oglądałem fragmentarycznie w TV to były te z roku 1966 w Anglii i nie przypominam sobie aby wówczas były powtórki. Zresztą gdyby były to dyskusja na temat problematycznej bramki z finałowego meczu NRF – Anglia nie trwałyby po dzień dzisiejszy. Z następnych Mistrzostw świata w roku 1970 widziałem tylko jeden mecz, ale za to finałowy (Brazylia Włochy) i na dodatek w kolorze... i tam chyba powtórki już były. Tak czy inaczej w czasie gdy Górnik Zabrze toczył heroiczne boje z AS Roma, to chyba już wówczas w rogu ekranu migała magiczna literka R głównie po to, aby widzowie starszej daty mogli prawidłowo bilansować ilość zdobytych bramek i żółtych kartek (żartowałem żółtych kartek wtedy nie było). To właśnie wtedy pojawił się termin który zapamiętałem, czyli „odtwarzanie z płyty pamięci” jak mówił zwykle komentator. Potem była długa luka... aż pojawiły się wieści, że filmy są zapisywane na płytach.

Tak jak w przypadku Yeti zostało to stwierdzone po śladach. Po prostu zdarzały się filmy na wszechobecnych wówczas kasetach VHS, gdzie ktoś niechlujnie pozostawił planszę nakazująca przełożenie płyty na drugą stronę. O ludziach, którzy przegrywali filmy na kasety chodziły jakieś legendy, ale ile w nich prawdy nikt tego nie wie.

Pierwsze zetknięcie z tą technologia było oczywiście przypadkowe. Ot, ktoś przywiózł taki przedziwny sprzęt z Niemiec. Był to odtwarzacz marki Pioneer w systemie NTSC jednak na tyle już nowoczesny, że obsługiwał także płyty CD, a to oznaczało że może także obsługiwać filmy z dźwiękiem zapisanym cyfrowo. Sprzęt był wielki i ciężki, szczelnie wypakowany „elektroniką”. Dzięki silnej determinacji jednego z kolegów udało się go uruchomić dzięki sprowadzeniu instrukcji serwisowej i pilota. Sprzęt czas jakiś służył zdeterminowanemu koledze jako odtwarzacz CD. Do lat 90 tych nie udało się zdobyć żadnej płyty LD.

Na marginesie trzeba by, po sprawiedliwości, powiedzieć, że sprawca sukcesu który przywiózł do Polski legendarny odtwarzacz Pioneera, przywiózł także jedną płytę wizyjną. Tu jednak pojawił się problem nie do przejścia, ponieważ wspomniana płyta była płytą CED, a nie LD.

CED

CED oznaczało zapis pojemnościowy o zupełnie innej zasadzie działania niż w płytach gramofonowych i płytach optycznych. System ten jest tak wysoce egzotyczny, że nie udało mi się nawet usłyszeć plotki czy legendy o tym, że ktoś w Polsce ma takowy odtwarzacz, nie wspominając o możliwości obejrzenia egzemplarza na żywo.


Ced - 03.JPG Ced - 05.JPG

LD (LaserDisc)

Wreszcie po jakimś czasie posiadacz Pioneera przestał go lubić. Głównie ze względu na gabaryty. Dziwny sprzęt trafił do mnie... Na początku lat 90 udało mi się odwiedzić Japonię. Na miejscu okazało się, że wszystko to, co bierzemy za sklepy z winylami, to sklepy z płytami LD.

Rozpowszechnienie LD w Japonii było nieprawdopodobne. Stanowiło też element tamtejszej kultury, bowiem nie byłoby barów karaoke bez płyt laserowych. Trudno sobie wyobrazić wyszukiwania utworów na jakiejkolwiek kasecie, a ponadto ulubione utwory np. „love me tender” po kilku miesiącach pewno po prostu przestałyby istnieć na taśmach. To m.in. stąd wzięła się tak wielka popularność LD w Cesarstwie. Także w Stanach Zjednoczonych płyty LD były bardzo popularne. Aby się o tym przekonać wystarczy sięgnąć do katalogu dostępnych tytułów.

Zasadniczym problemem w użytkowaniu LD w Polsce (i pewnie w sporej liczbie krajów Europy) były dwa mankamenty. Po pierwsze, uzyskanie innej niż oryginał wersji językowej, co zwłaszcza u nas w kraju, gdzie widz nawykł do beznamiętnego głosu lektora, było nie do przeskoczenia. Po drugie, duży asortyment płyt dostępny był w systemie NTSC (tym prawdziwym - 4.43 Mhz), a posiadaczy telewizorów radzących sobie z tym sposobem kodowania koloru mogło być, jak sądzę, co najwyżej 1%. Aby sprawdzić czy mój nowy „wielki” odtwarzacz czyta płyty wizyjne poprosiłem udającego się do Japonii kolegę o jakieś płyty z koncertami – z definicji nie wymagającymi tłumaczenia. Kolega spisał się na medal i tak trafiły do mnie dwie płyty z koncertami Milesa Davisa – a wśród nich obecnie szeroko rozpowszechniony koncert z Montrealu. Nie trzeba było być ekspertem aby zauważyć, że w porównaniu z VHS, to był nieprawdopodobny skok jakościowy...

Wszystko to działo się na początku lat 90, a więc z grubsza mówiąc, w nowej rzeczywistości. Miałem wtedy okazję bywać dość często w Brukseli. Tam znalazłem w sklepie Sony odtwarzacz, który mógłby mnie w pełni satysfakcjonować czyli LD multisystem PAL/NTSC. Po jakimś czasie udało mi się wejść w posiadanie takiego odtwarzacza.

  • Sony MDP 650D

Pozostawała kwestia płyt... Okazało się, że w brukselskim sklepie sieci Fnac jest słownie jedna półka na której stoją takie dziwne wynalazki. Zacząłem regularnie odwiedzać to miejsce. Drugim miejscem pod tym względem znakomitym było lotnisko Schiphol w Amsterdamie. Miejsce to, jako duży port przesiadkowy było, jeśli chodzi o strefę wolnocłową było wyraźnie sprofilowane pod kątem amerykańskich podróżnych, a to oznaczało sporą półkę płyt w NTSC. Tam też udało mi się zobaczyć na własne oczy stacjonarną nagrywarkę CD marki Pioneer za okrągła cenę 2000 guldenów, czyli około $ 1000. To jest jednak temat na oddzielny tekst.

Przy następnej okazji w roku circa 1994 udało mi się zakupić w zasadzie pełen zestaw koncertów Jimi Hendrixa w firmowym sklepie Pioneera w Londynie. Musiałem też, z przyczyn których wolałbym nie wspominać, zakupić nowy odtwarzacz także multisystem, tym razem marki Pioneer.

  • Pioneer CLD-D925

Ponieważ technologia LD jest już w zasadzie historyczna, odtwarzacz przez ostatnie lata stał całkiem bezczynnie. Jednak na potrzeby tego tekstu udało się skłonić go do współpracy... Mowa była do tej pory o zaangażowaniu Sony i Pioneera w technologie LD. Trzecią firmą, która podjęła temat był Philips. Idylla dobrego obrazu i dźwięku na jaką pozwalała wspomniana technologia nie trwała jednak wiecznie. Pewnego dnia podczas kolejnej wizyty w sklepie Fnac zauważyłem zniknięcie półeczki z płytami LD. Cóż się wtedy okazało, przecież półeczki w takich miejscach nie mogą zostać puste. Na półce pojawił się odtwarzacz CD-i czyli przedziwne nowe dzieło Philipsa.

CD-i i Video CD

W zamyśle CD-i miała to być technologia wielozadaniowa home entertainment: od gier i katalogów po filmy...

Jakby się jednak temu przyjrzeć dokładnie to trzeba zauważyć, że wprowadzenie tej technologii oznaczało definitywne odejście od analogowego zapisu obrazu na płycie. Rzecz jasna nowa technologia wcale nie oznaczała uzyskania lepszej jakości obrazu, ale trzeba sobie jednak przypomnieć, że wkroczyliśmy w epokę gdzie rządzi hasło „będzie tylko trochę gorzej, ale za to dużo taniej”.

Ja spotkałem się w latach 90-tych z Philips CD-i nijako służbowo. W firmie z którą współpracowałem ta technologia była standardową metodą rozpowszechniania interaktywnych katalogów, konfiguratorów wyrobów, materiałów szkoleniowych i dokumentacji. Nie było wyboru. Handlując wyrobami tej firmy lub je naprawiając trzeba było mieć takie urządzenie.

Cdi-WP 20160709 003.jpg

Urządzenia CD-i po odpowiednim doposażeniu mogły odtwarzać płyty Video CD. W europie z pozamerytorycznych względów przez wiele lat jedynymi oficjalnie dostępnymi odtwarzaczami płyt Video CD były właśnie Philips CD-i. Więcej o CD-i piszemy tu. Wiele osób znających tylko realia rynku europejskiego utożsamia ze sobą te dwie technologie.

Jednak w szerokim świecie było inaczej. Stacjonarne odtwarzacze Video CD, nie mające nic wspólnego z CD-i, nie tylko były dostępne w USA lub Japonii, ale podbiły i zdominowały na wiele lat kraje dalekowschodnie takie jak Chiny, Tajwan, Tajlandia, Filipiny, Indonezja i inne w tym regionie, jak również Indie, Pakistan a może nawet Iran... Więcej o Video CD piszemy tu.


Autor: doc. dr inż. Maciej Tułodziecki


Powrót do "Strony głównej"


Powrót do "Wydania 2016"